sobota, 15 grudnia 2012

Od Cattle

Eh...Moje urodziny.Jakże piękne,2 urodziny.Bez rodziców,ciepłego jelenia,zabaw z rodzeństwem.Ale cóż-jak mus to mus,akurat musiał trafić się taki alfa,co wszystkich straszy że wygoni za np.umiejętność jazdy rowerem.A ja akurat mam manię na punkcie lotów,wynalazków...Przeklęte geny.Teraz jestem na wyczerpaniu,od tygodnia niczego nie jadłam,no i cóż...
*BUM* *BUM*
Co...to było?A co to za te kuleczki,które mnie gonią i...chyba chcą mnie zabić!
Biegnę i biegnę.Zza krzaków nadal wyłaniają się te pociski.Zauważyłam człowieka.To chyba on we mnie strzela...Durni myśliwi.
Coraz bardziej zwalniam.Jestem za słaba,żeby użyć mocy,ale biegnę."Dalej,dalej..."-mruczę pod nosem.W końcu czuję ból w boku...potem w łapie...potem znów w boku...Resztkami sił uciekłam.Zaczęłam się słaniać,ból był zbyt oślepiający...
Upadłam.Leżę bez ruchu.Mój wzrok zasnuwa się mgłą.Jednak coś słyszę...Kroki.Wilka.
-O mój boże,nic ci się nie stało?!-pyta nieznana wilczyca(poznałam po głosie).-Niech ktoś wezwie medyka,czy kogoś tam!Szybko!-i tyle od niej usłyszałam,zanim wszystko ogłuchło.

< Skayres,dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz