- A co mnie to obchodzi! - warknęłam w jego stronę - Ja co najwyżej mogę zaprowadzić cię do watahy...
- No dobra.... - odpowiedział lekko skwaszony.
Poszliśmy. Wkurzył mnie i to bardzo. Ale nowych sie nie zabija. Niech do mnie lepiej nie próbuje zarywać bo go skrócę o głowę! Nawet nowych się ścina!
Spojrzałam się czy ciągnie się za mną ten ogonek. Gdy tylko zobaczył że na niego patrzę też uniósł wzrok.
- A tobie co?! Cieszysz się z czegoś?! - warknęłam
(Stranger...? OH MY GOOD...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz