piątek, 25 stycznia 2013

Od Asesina - CD historii Modesty

Ku mojemu zdziwieniu wadera zgodziła się na spacer po watasze. Bardzo przeżywałem śmierć mamy... Diego się ma fajnie. Pewnie teraz jest gdzieś z Ignis (ona też zniknęła) i nawet o tym nie wie. Chociaż z drugiej strony wolę wiedzieć teraz niż za kilka m-ce. Dobra... Spróbuję o tym nie myśleć. Ruszyłem z Modestą ku miejscu, które zawsze potrafi uspokoić. Gdy dotarliśmy już do wodospadu położyliśmy się przy brzegu i ja zacząłem mącić wodę łapą... Uspokoiłem się trochę, gdy wpatrywałem się w głębie jeziora...

- Naprawdę bardzo mi przykro... - powiedziała po chwili ciszy.
- Tak wiem, już mówiłaś. - burknąłem.
- Twoja mama...
-  Była wspaniała...!! - wrzasnąłem pod wpływem emocji i przymrużyłem oczy, aby powstrzymać łzy. - Pewnie Cię to śmieszy. - dodałem wycierając oczy.
- Wcale nie. - szepnęła i również zamoczyła łapę w wodzie. Uroczo wyglądała... Kur*wa! Co ja gadam!?
- Super. - odparłem. Do końca dnia siedzieliśmy nad wodospadem w milczeniu. Błogosławioną cisze przerywał tylko szum wodospadu, ale on był całkiem przyjemny. Gdy zapadła noc odprowadziłem Modestę do jaskini i tam się pożegnaliśmy; potem wróciłem do siebie. Nadal mieszkałem z ojcem, ale postanowiłem za kilka dni się wyprowadzić.

~Spory czas potem~

Minęło już sporo czasu od śmierci mamy, a ja wciąż mieszkam z tatą. Dzisiaj postanowiłem się wyprowadzić (wiem podły jestem, Diego przyjdzie i będzie mieszkać sam na sam z ojcem xD). Poczekałem w spokoju, aż tata w końcu się obudzi. Przez cały czas myślałem nad moim dziwnym zachowanie. Teraz już na 100% wiedziałem, że...że... Jak ja mam to powiedzieć? Czuję coś do pewnej wadera... Chyba się zauroczyłem... Myślałem i myślałem, aż tu...
- Już nie śpisz? - zapytał ojciec rozciągając się na mchu.
- Nie i mam sprawę...
- Hy?
- Postanowiłem się wyprowadzić. - powiedziałem stanowczo głosem "samca alfy". Jako szczeniak słyszałem jak tata mówił do nowych członków takim, "specjalnym" głosem.
- Jasne. Wybierzesz sobie sam jaskinię?
- Oczywiście. - krzyknąłem radosny i wybiegłem.
Poszukiwałem dużej i przestronnej jaskini; gdy już taką znalazłem wszedłem do środka i... Właściwie natychmiast z niej wybiegłem. ~Potrzebuję wilka z żywiołem kamienia~ pomyślałem i pobiegłem do samicy beta Watahy Wilczej Łapy. Bywam tam rzadziej od czasu tragedii. Beta zgodziła się mi pomóc.
W mojej jaskini poprosiłem ją, by zbudowała mi  dwuosobowe łóżko przy ścianie (dla jasności, lubię duże łóżka). . Obok łóżka wadera zrobiła szafkę nocną. O ścianę na wprost wejścia oparliśmy szafę i półki. Po drugiej stronie ściany z łóżkiem stworzyła kanapę i fotel, a do tego mały stolik. Na stoliku było 6 misek. Podziękowałem samicy beta i pobiegłem zapolować na owcę na terenie W.W.Ł. (alfa się zgodziła). Upolowałem z jakieś 25 owiec po czym zaniosłem je do mojej jaskini. Zdarłem z nich skórę i zrobiłem, kołdrę, poduszkę, dywan i obicie dla sofy. Potem miski napełniłem miętą, wodą i owocami.
- Gotowe. - powiedziałem dodając jeszcze bluszcz, tak by zrobił "zasłonę" dla łóżka. Postanowiłem zrobić coś... Co przekracza moje możliwości.
Wybiegłem z jaskini i zwróciłem się ku jaskini Modesty. Zapukałem i wadera wyszła.
- Cześć Asesino. - powiedziała.
- Cześć... Chciałem się ciebie zapytać, no... czy ty... Ty chcesz... Masz ochotę zjeść ze mną kolacje?

<Modesta?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz