Chodziłem po terenach, kiedy usłyszałem rozmowę w krzakach. Wszedłem tam i... Zobaczyłem Amber trzymaną przez jakiegoś basiora.
-EJ!! Zostaw ją!-krzyknąłem. -Bo?-spytał tamten z uśmieszkiem. -Bo poznasz, co to gniew starszego brata!-powiedziałem i skoczyłem na niego. Amber natychmiast od niego odskoczyła. Chwyciłem go za kark. Przygniotłem go do ziemi-Kim ty jesteś?-spytałem. -To Rick!-krzyknęła Amber. Chwila... Ten Rick? Ten Rick, z którym się kumplowaliśmy... -To ty? -Tak! A ty to? -Kevin! -Kevin?! Jak się długo nie...-chciał mi podać łapę, jednak przygniotłem go mocniej. -I ty się dobierałeś do mojej siostry?! -Ona... Jest... moją... -Nie. nie jestem! To co było kiedyś, przepadło!-krzyknęła Amber. -Słyszałeś... A teraz... Spadaj, póki Ci życie miłe! -Coś mi zrobisz?! Byliśmy przyjaciółmi! -Fred dobrze mówił... Nie trzeba było się z tobą zadawać! Wstałem i zamachnąłem się łapą. Po chwili Rick nie żył... Odwróciłem się. Amber patrzyła na mnie takim wzrokiem... -Amber?-spytłem. -Zostaw mnie...-próbowałem do niej podejść, przytulić ją, jak brat siostrę, ona jednak się wyrywała-Zostaw mnie... ZOSTAW! Wyrwała się i zaczęła biec do swojej jaskini... Czy coś zrobiłem źle? próbowałem ją tylko ochronić... Sama mówiła... Że to już przeszłość... | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz