piątek, 25 stycznia 2013

Od Cziki

Przechadzałam się po terenach watahy szukając kogoś do towarzystwa... wszyscy byli zajęci. Heh.... czasem zastanawiam się jakby to było być alfą w watasze... wszyscy za tobą " szaleją". Masz kogo do towarzystwa.... heh.... Szukałam Maxa i Asii... szczerze to gardzę nimi. -.-
Szukałam pusto. Szukałam - ani żywej istoty. Szukałam - wreszcie znalazłam. Była tam moja cała rodzina z wyjątkiem taty....Nagle usłyszałam 10 strzałów... 3 z nich trafiły w moją mamę zabijając ją na miejscu, 4 z nich w Niko, który podzielił los Anorii, reszta kul uderzyła w moje rodzeństwo. Potem człowiek chyba się wycofał.. nie wiem czemu...
- TO PRZEZ WAS ANORII I NIKO NIE ŻYJĄ!! To wy tu z nimi przyszliście!!!-krzyknęłam i uderzyłam z całej siły Asii, która wydała pisk.
Maxi stawił się za nią i oboje walczyliśmy. Miałam dość...
- MAM WAS GDZIEŚ NIE POTRZEBUJĘ TEJ WATAHY A WAS TYMBARDZIEJ! - krzyknęłam i uciekłam w dal ... w dal.... i nie miałam zamiaru wrócić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz