Starałem się ukryć prawdę udając wesołego. Przytuliłem się do niej i pocałowałem ją. Spojrzałem na nią. Była zdziwiona, ale jednocześnie, czułem że chce dowiedzieć się prawdy. Siedliśmy obok siebie. Głęboko odetchnąłem...
-Więc?-spytała Pinkie. Spojrzałem na trawę i gapiłem się na nią... Przełknąłem ślinkę.
-Widzisz... Może Ci się to wydawać głupie...
-Znaczy?
-Chodzi mi o Amber-popatrzyłem na nią, a kiedy odpowiedziała mi zdziwiona mina, dodałem-Moją i Freda młodszą siostrę... Ostatnio coś się z nią dzieje. Teraz wiem czemu... W poprzedniej watasze, kumplowałem się z pewnym basiorem, który miał na imię Rick... Kiedy ja i Fred zostaliśmy wygnani,... Widocznie coś między nimi zaiskrzyło... Między Amber i Rickiem. Ponoć byli ze sobą, do czasu, kiedy Amber nakryła go z inną... No... I on ją znalazł...
-Kiedy?-spytała.
-Całkiem niedawno... Około przedwczoraj... Zaczął ją przekonywać, że tamta już dla niego nie istnieje... Zaczął ją zmuszać, by do niego wróciła... Wtedy ich zobaczyłem i skoczyłem na niego. Amber potwierdziła, że to już przeszłość... Że nigdy więcej ze sobą nie będą... Więc...-skuliłem się nagle, bo na samo to wspomnienie coś się ze mną działo- możesz mnie uznawać za mordercę... Ale to właśnie zrobiłem. Tylko po to... by ją chronić... A potem ona... powiedziała, żebym ją zostawił. Widziałem jej twarz... Była przerażona... A teraz... Uważa że jestem zabójcą...-nie wytrzymałem nerwowo. Czułem tylko, jak łzy spływają mi po twarzy...
<< Pink, pociesz mnie...>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz