Obudziłam się w dziwnym miejscu. Byłam za kratami i wszędzie śmierdziało...krwią. Patrząc na przedmioty w tym pomieszczeniu, nie wytworzyły tego wilki... Uderzyłam w kratę, a ta... si,ę otworzyła. Idioci zapomnieli zamknąć klatki-pomyślałam. Stłukłam szybę w oknie i wyskoczyłam. Nieco się skaleczyłam, ale nie miałam czasu, musiałam uciekać. Nawet nie sprawdziłam, czy jest tam jeszcze jakiś wilk. Wskoczyłam w krzaki, bo usłyszałam krzyki. Co ja wczoraj robiłam, gdzie byłam, że mnie złapali? Ach, no tak, na "polowaniu", albo raczej poszukiwaniu Niko. Musiałam zasnąć. Zauważyłam innego wilka. Był z naszej watahy, widziałam go kilka razy. Biegł w moim kierunku, a za nim ludzie. Gdy był koło krzaków, pociągnęłam go za łapę. Upadł obok mnie. Kazałam mu być cicho.
-Zwiał.-powiedział człowiek. -Szybki jest.-odpowiedział drugi. -Wracajmy do domu.-odparł trzeci. -To dobra decyzja.-potwierdzili pozostali. Nadal jednak trzymali w ręku noże, a jeden strzelbę, więc leżeliśmy nieruchomo. Po 10 minutach wreszcie zyskaliśmy odwagę, by wyjść z ukrycia. -Kim jesteś? Dlaczego mnie ratujesz?-spytał młody basior. -Jestem Omega z Watahy Srebrnego Księżyca, tak jak ty. Mnie również uwięzili. A ty jak się nazywasz? -Jestem Toboe. Opowiedział, że również był na polowaniu, z tatą. Najwyraźniej również zasnęli, ale nie znaleźli jego taty, bowiem w pomieszczeniach nie widział go. W tym czasie szliśmy w prawdopodobnie kierunku watahy. Nagle spadło na mnie coś z nieba. A może ktoś? < Toboe,"ktoś", dokończcie> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz