Wolfie była jakaś wesoła. Za wesoła.
- Skąd taki uśmiech na twojim pysku - zapyałam z ironią w głosie.
- Bo przyśniło mi się, że...
- Co ? - byłam ciekawa
- Że Kevin naprawdę cię kocha!
- To to wiem - powiedziałam, ale nie wiedziałam tego na 100 procent.
- Aha. Ok. Idę na polowanie. Pa - odpowiedziała Wolfie
- Ok. Spotkajmy się później.
- Jasne - krzyknęła wadera i znikła mi z oczu.
Postanowiłam jeszcze raz porozmawiać z moim partnerem. Ale nie tak po
prostu. Chciałam przygotować kolazję. Z kwiatami, jego ulubionym
jedzeniem (dziki i owoce) no i w bardzo wyjondkowymiejscu. Po chwili
zastanowienia pomyślałam, że fajnie by było na Wyspie Filamissy.
Musiałam upolować dzika, przygotować wino, zebrać owoce i wszystko to
jakoś zabrać na wyspę. Postanowiłam polecieć. Kiedy wszystko było już na
miejscu poszukałam jakiegoś durzego pnia i dwuch małych pieńków. Z
liści zrobiłam obruz Ala Nature. Po kilku godzinach skończyłam.
Postanowiłam polecieć po Kevina. Znalazłam go w naszej jaskini. Był
smutny. Podeszłam do niego.
- Co się stało ? - zaytałam
- Nic, nic.. - odpowiedział
- Przecież widzę, nie ?
- Powiem ci, ale nie teraz. W odpowiednim momencie - wyjaśnił
- A czy taki moment byłby przy kolacji ?
- Do czego zmierzasz ? - zapytał zaniepokojony.
- Choć. - powiedziałam.
Chwyciłam go i poleciałam na wyspę. Kiedy Kevin zobaczył co dla niego przygotowałam był jakiś taki.... Wesoły ?
<< Kevinku. Skarbie. Co ci jest ? Powiesz mi przy kolacji?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz