Szłam sobie w lesie.Powoli i rozmyślałam o Skay...o Jamesie i ich
dzieciakach...Ale najbardziej o Arsusie.*Podobno baardzo kochał Skay,ale
to jak większość wilków-bo chciali chyba mieć dobrą rangę w
watasze.Nie...Ja myślę,że Ars na prawde ją kochał...Szkoda,że mnietak
nie kocha...*Szłam i nagle wderzyłam w coś...puchatego?Iii
brązowego?To,to niedźwiedź!Powoli odeszła do tyłu,a on siena mnie
patrzał i zamachnął łapą.Na szczęście zrobiłam unik i zaczęłam uciekać
najszybciej jak się da!Uciekałam,uciekała i uciekała,aż w końcu go
zgubiłam.Biegłam nadal patrząc do tyłu i nagle spadłam...Spadłam ze
skały...Prosto na...Omegę?Leżałysmy przewrócone,a nad nami stał Toboe i
się chichotał.Wstała i otrzepałam sie i to samo zrobiła omega.
-Sshila?-Powiedziałą Omega.
-Tak...
-Myślałam,że spada na mnie jakiś szary głaz-I po tych słowach wadaera
zaczęła się śmiać,a ja z nią.Toboe stał tylko obok i skrywał,ze
chichocze.
-Co tu robicie?Przeciesz tu są ludzie?-Zapytałam.
-No..............No to czemu ty tu jesteś?-Odparła wilczyca.
-Ja...Ja po prostu biegałam i...ćwiczyłam...
-Co?Spadanie ze skał?-Powiedział Toboe po czym zaczął sie głośno śmiać.
-Dobra uciekałam...-Powiedziałam cicho-Ale co wy tu robiecie?
-Ja i...Toboe...-Tu Omega spajżała na basiora-My zostaliśmy porwani/uwięzieni przez ludzi...
-Przez ludzi?!-Zapytałam podkreślając wyraźnie dwa słowa-Jak sie wydostaliście?
-No ja...Wyburzyłam kraty!-Powiedziała dumnie Omega,a ja spojżałam na nią nie wierząco-Dobra...Otworzyłam je tak jakby...
-A ty Toboe?-Zapytałam.
<Toboe,Omega dokończycie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz