piątek, 1 lutego 2013

Od Cattle

Obudziłam się.Nadal byłam zmęczona.Ten dzień Przytulania wycisnął ze mnie tyle ile andrzejkowa impreza do północy...Wyszłam z jaskini się przejść do jeziora.Po drodze spotkałam Toboego.
-Hej.
-Cześć...
-Nic ci nie jest?-spytał Toboe.
-Nic...Wczoraj nabiegałam się jak debil tylko po to,żeby wszystkich przytulić.
-Heh,znam ten ból.
-Też biegałeś w tą i z powrotem?
-Nie,po tej walce z ludźmi dopiero teraz mogę biegać.
-Walce z...Aaa.To jak ciebie,Omegę i Shilę przynieśli na noszach?-zaśmiałam się.
-Taak.
Dotarliśmy nad jezioro.Ja weszłam i zaczęłam pływać,a Toboe robił na brzegu figurki z wody.
-Heh,zazdroszczę ci...
-Czego?
-Żywiołu.
-Oj tam,ty też masz fajny.No i ty potrafisz nieźle konstruować.
-Może coś dla ciebie skonstruuję,co?-zapytałam,śmiejąc się.

< Toboe,dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz