-Jak się czujesz kochanie? - zapytał gdy podchodziłam do niego
-Już lepiej....
-To dobrze, - powiedział i pocałował mnie w czoło
-Co dziś na śniadanie?
-A na co masz ochotę?
-Hmm...może na jakąś sałatkę?
-No dobrze, to popilnuj szczeniaków a ja pójdę po jakieś składniki
-Już lepiej....
-To dobrze, - powiedział i pocałował mnie w czoło
-Co dziś na śniadanie?
-A na co masz ochotę?
-Hmm...może na jakąś sałatkę?
-No dobrze, to popilnuj szczeniaków a ja pójdę po jakieś składniki
-Dobrze idź, ale wracaj szybko - powiedziałam
Po tych słowach Oath wyszedł, a ja zostałam sama ze szczeniakami. Podeszłam do maluchowi i wyjęłam je z "kojca" i dałam im się pobawić. Zaczęły szaleć i brykać, były takie kochane. Patrzyłam się na maluchy, Oath długo nie wracał. Postanowiłam, że go poszukam. Wsadziłam szczeniaki do kojca i poszłam na teren główny. I normalnie mnie zamurowało. W watasze trwała wojna, szybko pobiegłam po opiekunkę dla szczeniąt i znalazłam Oath'a.-Jest woja - krzyknął do mnie
-Wiem, musieliśmy nie usłyszeć jak wołali do walki, wzięłam już opiekunkę dla szczeniaków, możemy walczyć - mówiłam na jednym wdechu
<Oath?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz