To co mówiła Aly było przerażające! Jak małe szczenie mogło być bez opieki na granicach terenów z WKP?! Jak ku*wa?!
Poszukiwania trwały 2 godziny, a ja w tym czasie zabiłem dość sporo nieprzyjaciół. Moje czarne, lśniące futerko było obklejone krwią, ale... Mina Aly, gdy wskoczyła na mój zakrwawiony grzbiet była bezcenna xd Szczeniak upaprał sobie swoje śnieżnobiałe futerko. W końcu zza krzaków lekko wyłaniała się wielokolorowa główka chyba Fressi. - Stój. - powiedziała Alyssa zeskakując ze mnie i podbiegając do krzaków. Rzeczywiście siedziała w nich Fressia. Wadery się uśmiechnęły, przytuliły po czym zaczęły sobie coś pokazywać. - Znalazłam. - powiedziała mała, lecz ja mam świetny słuch. Podbiegłem do nich i miałem się wydrzeć jednak wadery nagle się śmiertelnie czegoś przeraziły. - Co jest? - zapytałem wyciągając szczeniaki z krzaków. - Panie Derek... Za... Nad... U góry... - jąkała się Fressia. - Wystarczy Derek. - powiedziałem i wtedy Aly dała mi w zęby. - Za co to?! - U góry! - krzyknęły razem. Mozolnie spojrzałem w górę i nie czekając dłużej chwyciłem Fressie i Alyssę w łapy. Jeszcze w biegu wrzuciłem je na grzbiet. Nie wiedziałem gdzie się schronić. Goniło nas z 10 basiorów, do tego ze skrzydłami. Nagle przyszedł mi pomysł. - Znacie swoje żywioły? - zapytałem. - Nie. - odparły chórem, a ja pobiegłem do świątyni lodu. Przy samym jej wejściu byliśmy o krok od śmierci, ponieważ nawet tam czaili się na nas wrogowie. Na szczęście oni nie mają amuletów. - Gdzie jesteśmy? - zapytały wadery zeskakując ze mnie. - W bezpiecznym miejscu. Niestety wy nie możecie być tutaj na długo, bo nie macie żywiołu lodu. - Ale bajer... - szepnęła Fressi ślizgając się po lodowej podłodze. Po chwili dziewczyny zaczęła jeździć sobie jak na łyżwach, ja pobiegłem się szybko pomodlić (tak jestem wierzący i co?! -.-) Po skończonej modlitwie miałem wrócić do wader, gdy coś błysnęło mi przed oczami pozostawiając za sobą tylko płatki śniegu. Odwróciłem się lecz to znów było szybsze. - Kim jesteś?! - warknąłem i moim oczom ukazał się... Feniks? Z lodu? WTH?! - Nazywam się Irma. - odparło zwierze. - Jestem lodowym feniksem. Jednym z najrzadszych gatunków. Zima przysłała mnie tutaj... - Nazywam się Derek. - wtrąciłem się. - Możesz mi nie przerywać? - zapytała zirytowana. - Mogę, ale będę to robić. - zaśmiałem się wrednie. - Ech...! Tak jak mówiła... Uparty i wredny. A więc... Zima przysłała mnie tutaj bym była twoją towarzyszką i... - Irma zaczęła mi coś tłumaczyć, ale ja zrozumiałem tylko, że będzie moją towarzyszką. - Towarzyszka, Zima, wojna super... Idziemy po wadery. - skróciłem wszystko i zjechałem na brzuchu do dziewczynek. - To nie jest plac zabaw! To miejsce kultu! - wrzasnęła Irma. - Ta... - wytłumaczyłem Aly i Fres kim jest Irma po czym wróciliśmy na tereny WSK. Moja nowa towarzyszka przez cały czas nas broniła co ułatwiało mi pracę (zabijanie itp.). - Dobra... Pamiętacie, gdzie jest jaskinia medyczek? - zwróciłem się do dziewczyn, bo szczerze zapomniałem. < Alyssa?> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz