Tak mniej więcej w południe wybrałem się do lasu (na szczęście już nie pełnego
trupów ).
Sam nie wiem czego, ale lubię gdzieś sobie połazić.
No więc szedłem tak
rozglądając się do koła.Nie długo po tym ujrzałem Natalie.Poszedłem w jej
kierunku, lecz zanim zdążyłem do niej dojść rzucił się na nią jakiś biało-czarny
wilk.Natalie spadła na kamień.Pobiegłem tam jak najszybciej.Była ciężko
ranna.Strasznie się o nią martwiłem.Wilk mnie zauważył i odsuną się o
kilkanaście kroków.
-Natalie!-Zawołałem podbiegając do
niej.
-Tsume...-Wypowiedziała moje imię i zemdlała.
Odwróciłem się w
stronę tamtego wilka i zacząłem warczeć.
-Więc to ty jesteś tym debilem co
nawiedza Natalię?-Spytałem i ponownie warknąłem.
-Ooo, więc mówiła ci coś o
mnie?-Zapytał i uśmiechną się wrednie.
-Tak!I wiem, że więcej jej nic nie
zrobisz!
-Skąd ta pewność, co?-Podszedł trochę bliżej.
-Bo cię
zabiję!-Oznajmiłem.
-Oj, nie byłbym taki pewien.-Powiedział i
warkną.
-Czemu ty jej to robisz?
-Sam nie wiem, może dlatego, że jest
ładna.
-To dlatego ją tak męczysz?!
-Nie tylko,też dlatego, że mi się
nudzi.
Tego już było za wiele!On ją tak męczył z nudów?!Bez zastanowienia się
na niego rzuciłem.Ledwo go zadrapałem, bo on zdołał mnie odepchnąć, i walnąłem
prosto w drzewo.
Chole*ra, nie będzie łatwo.Tylko jaki on ma
żywioł?
-Tylko na tyle cię stać?-Spytał z kpiną.
-Oj, uwierz mi, że
nie.
Chciałem wytworzyć coś co mogłoby go zranić.Po raz pierwszy udało mi się
zrobić jakąkolwiek broń w wiatru.Były to szable.Rzuciłem nimi w przeciwnika i
trafiłem go w lewy bok.Zaczął krwawić.
Ałł, widzę, że zaczynamy walczyć na
serio.
Po tych słowach strzelił we mnie ognistą kulą.Ja również dostałem w
lewy bok.Nie w ten sposób chciałem dowiedzieć się o jego żywiole, ale i tak jest
dobrze, chociaż dosyć boleśnie.
Kilkakrotnie trafiłem go szablami.Wyglądał na
zmęczonego.Walczyliśmy tak przez długi czas.On był cały zakrwawiony, a ja byłem
w poparzeniach, ranach i również w krwi.Rzuciłem się na niego z ułamaną gałęzią
z ostrym końcem i wbiłem mu ją w klatkę piersiową.Zaczął powoli wykrwawiać się
na śmierć.Odwróciłem się i ruszyłem w kierunku Natalie, która się już
ocknęła.
-Uważaj!-Krzyknęła.
Nie wiedziałem o co jej chodzi i w pewnej
chwili poczułem jakby ktoś wbił mi nóż w plecy.Tamten wilk trafił we mnie jakimś
jakby to powiedzieć, ostrym płomieniem czy coś w tym stylu.Wiem jedynie to, że
bolało jak chole*ra.
-Tsume!-Zawołała Natalie.
Jej krzyki usłyszał
spacerujący nie daleko Kiba, bo szybko tu przybiegł.Straciłem
przytomność.
Obudziłem się w jakiejś jaskini.Jako pierwszą zobaczyłem
Ignis.To chyba ona mnie uleczyła.
-C-co ja tu robię...I gdzie jest
Natalie?-Czułem się jakby ktoś połamał mi wszystkie kości, a potem skleił je
kropelką, ale przynajmniej żyłem.
-Przyniósł was tu Kiba, bo nie miał siły
sam was uzdrowić.Natalie leży tam, obudziła się pół godziny temu.-Powiedziała
Ignis i wskazała na nią.
-I co z nią?-Spytałem.
-Dobrze, była w lepszym
stanie niż ty.-Oznajmiła.
-To dobrze.-Ulżyło mi.
Wstałem, a Natalie
podbiegła i uściskała mnie mówiąc:
-Tak się cieszę, że nic ci nie
jest!
-Miałem to samo powiedzieć tobie.-Uśmiechnąłem się, a ona się
roześmiała.
<Natalie, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz