W tej watasze było coś dziwnego - każdy wilk posiadał
talizman. Postanowiłam zbadać przyczynę tego zjawiska.
Udało mi się złapać Skay. - Moje uszanowanie - zaczęłam skromnie - czy mogę się o coś ważnego spytać? Wadera przystanęła. - Pytaj - odpowiedziała i wzniosła głowę by spojrzeć mi w oczy. - Nie wiem jakby tu zacząć, ale dlaczego wszystkie wilki posiadają talizmany? Przeszyła mnie lodowatym spojrzeniem. - Nie posiadasz? - Nie. - Dziwne, dziwne... Pomyślę jeszcze nad przyczyną. - Dziękuję. Odeszła a ja zostałam z niczym. Poszłam do mojej a raczej mojej starej groty w której mieszkałam z ojcem i siostrą. Było tu tyle pamiątek, tyle wspomnień. Łzy spływaly mi po policzku. Wnet poczułam silną falę magii. Poszybowałam w tamtym kierunku. To było w środku lasu. Drzewa były gęsto zasłonione bluszczem. To był ponury i nieprzyjazny krajobraz. Do miejsca gdzie przystanęłam docierało mało promieni słonecznych. Stałam chwilę w osłupieniu. Wzniosłam prawą przednią łapę i lekko postawiłam ją na mchu. Wszystko rozbłysło. Oślepiający blask zmusił mnie do zamknięcia oczu. Gdy je otworzyłam przed oczyma przeleciała mi cała historia tego miejsca. Szło to bardzo szybko. Widziałam wojny, narodziny, biesiady. A to wszystko zatrzymało się na śmierci mojej matki. Leżala tam w kałuży krwi. Chciałam jej pomóc, ale nie mogłam się ruszyć. Płakałam jak bóbr, patrzyłam na śmierć. Ale w końcu ujrzałam prawdziwą wersję moich narodzin i śmierci matki. Udało mi się tylko zobaczyć jak ciocia Say bierze mnie na łapy, a potem wszystko stało się jakby snem... Obudziłam się leżąc na wznak. Z trudem wstałam. Spojrzałam za siebię. Stał tam piękny świetlisty pałac. Jeszcze przed chwilą go tu nie było? Zmierzałam w kierunku budowli. Na jej ścianach widziałam wymalowane bądz wykute dzieje przodków. To było cudowne! Wnętrze miało kształt okręgu. Budynek nie posiadał dachu. Pod ścianami znajdowały się srebrne kopczyki - jakby były krzesłami dla wilków. Na środku był diamentowy ołtarz. - Kasandro - ktoś wołał mnie z tyłu. Odruchowo się odwróciłam. Stał tam piękny, błękitny wilk, bardzo podobny do mnie. Ale zaraz! Ja go widziałam, to ten wilk lezał w kałuży krwi. Czyżby to moja matka? - To jest twoją własnością - kontynuowała i wskazała ołtarz - to jest twój dom, twoja świątynia. - Dziękuję. - szeptałam. - Jestem z ciebie dumna, że tu wróciłaś. - To był przypadek. - Nie, to było przeznaczenie. - Trzydzieści lat wędrówki, widocznie nie poszło na marne. - Tak. Przeszyła mnie poważnym wzrokiem. Wiedziała co mnie trapi. - Córko, twój talizman nie jest jakimś zwykłym wisiorkiem. On jest w twoim sercu - po tych słowach podeszła do mnie i dotknęla moją pierś. - Księżycowym wilkom wystarczy ich dusza by mogły być wyjątkowe. A ty - tu urwała - ty jesteś najbardziej wyjątkowa. |
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz