I oto kolejny członek - Shiru. Wydawał się być groźnym i wrednym wilkiem, jednak jak dotąd był miły i sympatyczny. Właśnie oprowadzałam go po terenie, kiedy w oddali ujrzałam niedźwiedzia. Shiru jak strzała rzucił się na niego i błyskawicznie zabił.
- Zjesz ze mną? - spytał z uśmiechem.
- No cóż...- podbiegłam do niego. - Zazwyczaj nie jadam tego typu zwierzyny, ale teraz raczej mogę zrobić wyjątek. - zaśmiałam się.
Oby dwoje zabraliśmy się do krwawego posiłku. Nie powiem, był całkiem smaczny. Shiru, tak jak James na naszym ostatnim spacerze, ciągle na mnie zerkał. Odruchowo zaczęłam otrzepywać włosy, może znów coś w nich miałam. Po pewnym czasie, kiedy z niedźwiedzia została co najmniej połowa, poczułam się syta. Basior natomiast jadł z wielkim apetytem. Tym razem to ja zaczęłam przyglądać się jemu. Ten jego wygląd na prawdę może zmylić. Przecież on ma w sobie złote serce. Musi mu być z tym trudno. Nagle nieoczekiwanie...beknęłam.
- Sorry...- zaczęłam się rumienić.
- Nic się nie stało, nie przejmuj się. - powiedział wycierając pysk z krwi.
- Hehe...- zaśmiałam się, po czym zmieniłam temat. - Ja już się najadłam. Będziesz to jeszcze jadł?
- Nie sądzę.
- Zanieśmy do spiżarni.
<Shiru, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz