- Myślę, że jeszcze się spotkamy, ale muszę iść wznieść księżyc. Przecież sam
tego nie zrobi.Po tych słowach Kasandra odeszła zostawiając mnie w
osłupieniu.
Było mi trochę głupio.Ale ona ma rację.Może to chwilowe
zauroczenie.Hmmm...sama nie wiem.Ale nie tylko to mnie zdziwiło,jeszcze to że
ona musi wznosić księżyc.Jeszcze chwilę leżałam tak w lesie.Jednak później
poszłam nad jeziorko.Księżyc już świecił.A ja myślałam nad tym wszystkim.Nawet
nie chciało mi się iść do jaskini.Jednak zrobiło się dosyć chłodno i niechętnie
odeszłam od jeziora.Spotkałam jeszcze raz Kasandrę.
-Jeszcze nie
śpisz?-zapytała po cichu
-Nie...a ty tez nie?-zapytałam tak samo
cicho
-Nie dopiero co wzniosłam księżyc...
-Aha to dobranoc-powiedziałam i
weszłam do jaskini
-Dobranoc
Jeszcze nie spałam.Obserwowałam tylko księżyc
i myślałam o...wszystkim co się wydarzyło.I o smutnych wydarzeniach i o bardzo
szczęśliwych.Jednak chciałam znaleźć swoją drugą połówkę ale wolałam chyba
zaczekać.Nie jestem jeszcze gotowa i pewna co to miłość...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz