Podniosłem kawał mięsa i zaniosłem do spiżarni. Potem Skay poszła załatwić "
Alfie obowiązki ". Przez ten czas nudziłem się, prawda, ale wolałem się nie
spotykać się z tym Jamesem. Za to wolałem sobie smacznie pospać. Przeleżałem
chwilę i poczułem piekący ból w brzuchu. Syknąłem i zwinąłem się w kłębek. Od
czasu, gdy pojawiły mi się pręgi na brzuchu tak czasem jest, boli góra przez dwa
dni. Dość długo leżałem trzymając się za brzuch, wtedy nadeszła Skayres.
-Co
ci się stało?! - wykrzyknęła nagle i podbiegła
-Powiedzmy, że bóle
naturalne... - wydukałem z problemem. Rozejrzała się, a ja spróbowałem wstać.
Przez chwilę sztywno sterczałem na nogach, ale w końcu się ruszyłem.
-Dasz
radę dojść do jaskini? - zapytała niespokojnie
-Powinienem - wycedziłem przez
zęby. Powoli poruszając łapami szedłem w stronę groty. Wszedłem do niej i
położyłem się na legowisku. Wtedy pojawiła się sylwetka
Skay.
<Skayres, dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz