wtorek, 27 listopada 2012

Od Jamesa - CD historii Skayres ''Nowe miejsce, nowy dom''

Zapytałem Skayres, czy ma ochotę przejść się ze mną. Chciałem lepiej ją poznać. Jak na razie była super fajna, miła i... piękna. Czekałem na odpowiedź w spokoju (zapatrzyłem się w jej purpurowe śliczne oczy).
- No cóż...Nie mam nic lepszego do roboty, więc czemu nie...- machnęła radośnie ogonem.
- Oki. - powiedziałem - Yes! - szepnąłem pod nosem.
Poszliśmy w stronę wodospadu, co chwilę wymieniając kilka słów. Poznaliśmy się lepiej i tak jak myślałem, Skayres była bardzo fajna, inteligentna, zabawna (powtórzę się) i urocza. Gdy mówiła patrzyłem na nią i podziwiałem jej urodę, ale gdy ona zerkała na mnie natychmiast odsuwałem wzrok.
- James? Mam coś na twarzy? - spytała lekko zarumieniona.
- Nie...- odparłem, ale nie chciałem wypaść na zakochanego psychopatę więc szybko dodałem. - Znaczy masz jakieś paproszki we włosach...
- Na prawdę? Ojej...- chciała je strzepać, ale pod wpływem silnych emocji przerwałem jej.
- Pozwól, że pomogę. - zacząłem otrzepywać i gładzić jej włosy. Były takie puszyste i przyjemne w dotyku.
- Dzięki.
- Proszę bardzo. - powiedziałem lekko zadowolony z siebie. - A powiesz mi może, jak wpadłaś na pomysł założenia watahy?
- Ta...To nudna historia. - przewróciła oczami. - Przyłapałam chłopaka na zdradzie, odeszłam z dawnej watahy i...dotarłam tutaj. - uśmiechnęła się lekko.
- Nie wiedziałem... - zrobiło mi się głupio. Nie powinienem pytać.
- Nie szkodzi. To był totalny debil, nie żałuję.
- Heh... Skoro Cię zdradził to na pewno był debilem. - powiedziałem i nagle usłyszałem jak coś zabrzęczało mi na łapie. To medalion lekko świecił. - Patrz! Widać już wodospad.
- No racja... Chcesz popływać? - zapytała.
- No jasne. - powiedziałem i pobiegliśmy do wody. Ja zatrzymałem się przed taflą wody. Nim zauważyłem Skayres mnie tam wrzuciła. Potrafię oddychać pod wodą. Na ok. 1 min. pozostałem pod wodą. Gdy Skayres wyjrzała by sprawdzić, gdzie jestem z uśmiechem wciągnąłem ją do wody.
- James! Jak ja wyglądam! - krzyknęła z uśmiechem. Spojrzałem na nią... Wyglądała cudnie. Jej sierść tak pięknie skrzyła, jej oczy... Jak dwa ametysty.
- Szczerze? - zapytałem
- Yhym...
- Wyglądasz pięknie. - powiedziałem i odwiązałem z łapy naszyjnik.
- Dzięki... - odpowiedziała zarumieniona.
- Skayres... To dla ciebie. - powiedziałem podając jej naszyjnik mojej matki. - Za to, że przyjęłaś mnie z otwartymi ramionami.

< Skayres, dokończ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz