Nie sądzę, żeby was zainteresowała moja historia. No, ale trudno. Urodziłam się
w takiej jednej watasze. Kiedy miałam rok, urodził się mój brat- Rick. Nasi
rodzice byli alfami. Jednak pewnej nocy gdy spaliśmy, rodzice zanieśli nas do
lasu. Nie potrafiliśmy odnaleźć drogi do domu. I tak zaczęła się nasza wędrówka.
Któregoś dnia, kiedy Rick miał 3 lata, powiedział że idzie w świat. Chciał
odnaleźć swoją prawdziwą miłość. Kiedy odszedł, było mi ciężko. Samemu jeszcze
gorzej się podróżowało. Pewnego dnia wyszłam na piękną polankę. Przebiegłam
przez nią. Kiedy zobaczyłam grupkę wilków, dotarło do mnie, że jestem na terenie
innej watahy. W pewnym momencie jedna wadera zwróciła swoją głowę w moim
kierunku. Musiała mnie zauważyć! Podbiegła do mnie i najeżyła sierść jak do
ataku. Cofnęłam się o kilka kroków, ale też próbowałam się najeżyć.
-Co ty
tu robisz i kim jesteś?-spytała.
-Jestem Lily- z moich ust wyrwało się ciche
warczenie. Popatrzyła się na mnie. Czułam jak mierzy mnie wzrokiem- I weszłam na
tereny waszej watahy przez przypadek.
-Dobrze-wyprostowała się. Dopiero teraz
zauważyłam, że ma na szyi talizman- Skąd pochodzisz?
-Eh...Um-próbowałam
sobie przypomnieć... Ale wszystko wydawało mi się takie zamazane-szczerze
mówiąc, nie pamiętam. Nie pamiętam nazwy tej watahy. Moi rodzice porzucili mnie
i mojego brata.
-Oh...-spojrzała na mnie ze współczuciem-może chcesz dołączyć
do naszej?
-Jeśli można... To chętnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz