Szłam przez las z moim ówczesnym przyjacielem, byłam przy nim szczęśliwa umiałam
się dogadać, to była jedyna osoba która mnie rozumiała, nagle poczułam ostry ból
w łapie i upadłam na ziemię. Lion (bo tak miął na imię) zapytał:
-Veile, co
się stało?
- Nie wiem, moja łapa - była cała zakrwawiona - ale boliiii -
zawyłam.
Lion przez chwilę milczał potem powiedział:
- To kłusownicy -
powiedział przez zaciśnięte zęby - zastawili wnyki... - odpowiedział ze
złością.
Lion w tym momencie próbował wyciągnąć moją łapę . Myślał, słyszałam
co myśli właśnie wtedy odkryłam swoją moc. W jego głowie plątały się myśli czy
mi nic nie jest i czy myśliwi nie przyjdą zabić naszej watahy .
- Słyszałaś ?
- zapytał ze strachem w głosie Lion
- Nie, ale co - w tym momencie zobaczyłam
kłusowników
Moja łapa nadal tkwiła we wnykach, więc zaczęłam krzyczeć do
Liona by uciekał.
- Nigdy w życiu cię nie zostawię samej, choćbym miał sam
zginąć - powiedział z odwagą w głosie.
Nadal szarpał wnyki, już mu się udało
mieliśmy uciekać lecz w tym momencie kłusownik wycelował na mnie swoją broń, już
nacisnął spust, lecz w tym momencie Lion podbiegł przede mnie i to on przyjął
ten strzał, próbowałam go uratować jednak myśliwi próbowali zabić i mnie, nie
chciałam uciekać bo wmawiałam sobie że to przeze mnie Lion nie żyje ,lecz w tym
momencie z lasu wybiegł mój ojciec i zepchnął mnie na bok ścieżki i krzyknął ,że
mamy uciekać . Nie miałam ochoty się nawet sprzeciwiać .
Mój tata biegł dalej
ale ja skręciłam w boczną drogę, zatrzymałam się i błąkałam . Zauważyłam
przywódczynie stada rozmawiającą ze swoimi wilczkami podeszłam do nich i
Skayres
(przywódczyni ) rzekła.
<Skayres, dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz