wtorek, 11 czerwca 2013

Od Kalandora

Noc. Może kilka minut po północy. Przed wojną dałem Lucky kilka naszyjników... Niestety nie mogłem ich odnaleźć.
Pewnie wrodzy ukradli lub zginęły. Nie miałem zbytnio pomysłów na coś romantycznego.
W końcu już tak dawno nic się działo. Kolacja? Nie... Biżuteria? Ten nie... Dzieciaki są dorosłe, a dnia matki nie ma.
Pustka. Postanowiłem, że rano pójdę do jakiegoś wilka. Może to trochę głupie, pytanie się o jakiś prezent dla wadery.
Taki jestem i nikt tego nie zmieni.

Przez całą noc nie mogłem spać. Myślałem nad tym i owym. Rankiem odwiedziła nas Metallica.
- Hey. - przywitała się córka.
- Witam, dlaczego odwiedzasz nas tak rano? Jakoś dawno ciebie tu nie było... - mówiłem
- Trudno. Jestem dorosła, robię co chce. A tak w ogóle, to chciałam spotkać się z mamą.
- Jest na polanie. Zaraz powinna przyjść.
Do jaskini wszedł Near.
- Co ty tu robisz? - rzucił w stronę siostry.
- To już nie można rodziny odwiedzić? Paranoja, smród, ubóstwo...
- Można, wolny kraj, wolna wataha.
- To co się głupio pytasz. Ty też tu dawno nie byłeś... Kręcisz z waderami, kręcisz...
- Zamknij się, jeszcze nikogo nie mam!
- No i? Pewnie się w kimś kochasz!
Nie wytrzymałem i ryknąłem:
- Czy do jasnej cholery, możecie się nie kłócić?! Metalico, co się obchodzi życie prywatne brata?
- Powinno mnie obchodzić! Może mu się przyplątać jakaś dzi*ka z pod latarni!
- Nie fikaj se, pięknisiu! - krzyknął Near.
- Nie dbam o siebie, frajerze!
- Powinnaś, bo czuć na kilometr...
- Ciekawe czym!
- Gówn*m!
Rzucili się sobie do gardeł. Walczyli zaciekle. Nie zdołałem ich rozdzielić. Do jaskini weszła Lucky. Kiedy ich zobaczyła była wściekła. Szybko podeszła do córki i odciągnęła ją od Near'a.
- Dziękuję, za takie piękne powitanie! - zawołała Lucky.
- Kochanie uspokój się... - powiedziałem podchodząc do niej.
Przytuliłem ją mocno. Potem podszedłem do dzieci.
- Czy do jasnej cholery, zawsze musicie się prać jak opętani?! Kur*a rozmawiać się już nie da przy was! Wynocha z mojego domu!
Nie było mi za bardzo szkoda. Zachowywali się jak szczeniaki, jeszcze nie znające zła i dobra. Zły usiadłem w kącie. Podeszła do mnie Lucky.

<Lucky?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz