środa, 12 czerwca 2013

Od Caibre

Biegłam przez ciemny las, słysząc wokół siebie jedynie odgłosy nocnych zwierząt. Moje łapy rytmicznie uderzały w mokrą od deszczu ziemię, a pęd powietrza rozwiewał mi sierść. Biegnąc, uderzały we mnie konary drzew, znacząc na mojej skórze czerwone ślady. Ale w tym momencie miałam inne sprawy na głowie niż rany. Nie biegłam przez ten las bez powodu. Ja uciekałam od mojej rodziny. Wiedziałam, że ani moja matka ani siostra nie są na tyle szybkie by mnie dogonić, ale mimo to biegłam w szalonym tempie. Teraz to już nie była ucieczka przed rodziną, ale przed własnym wyrzutami sumienia. Na myśl o mojej matce, zaczęłam płakać gorzkimi łzami, które zmieszały się kroplami deszczu spadającymi z nieba. Ale biegłam dalej. Nie wiedziałam, ile jeszcze będę musiała, tak biec ale na razie na pewno nie miałam zamiaru się zatrzymywać. Nagle usłyszałam dziwny dźwięk. Jakby pisk zwierzęcia. Mimo woli zatrzymałam się, zaciekawiona. Zaczęłam powolnym krokiem iść w stronę dźwięku. Po kilku minutach, zobaczyłam małego, białego królika. Zdziwiłam się trochę. Przecież króliki o tej porze chowały się do swoich jam. I wtedy zauważyłam cienki sznureczek przywiązany do łapy królika. Sznurek był przywiązany do konara wystającego z drzewa. I wtedy zrozumiałam co królik tu robi. Ale skoro był złowiony, to czemu go jeszcze nie zabrali? I wtedy zmroziła mnie prawda. Królik był przynętą! W panice rzuciłam się między drzewa. Za późno. Spadła na mnie ciężka siatka. Wywróciłam się, uderzając w kamień leżący na ziemi. Chwilę walczyłam ze sobą, ale po chwili zapadła ciemność. Straciłam przytomność.

***
Obudziło mnie rażące światło. Przymknełam na chwilę oczy żeby przyzwyczaić się do światła. Kiedy je otworzyłam nade mną stała czarno biała wadera.

<Isaly, dokończ>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz