Gdy Anubis stanął w bezruchu strasznie się przeraziłam. Nie wiedziałam dlaczego tak się stało i czy to była moja wina. Po chwili basior przewrócił się i poszedł na dno. Czym prędzej popłynęłam mu na ratunek. Przez chwilę nie mogłam go znaleźć, gdyż woda była wyjątkowo mało przejrzysta. Szybko jednak dostrzegłam go i wzięłam basiora na grzbiet, po czym wynurzyłam się. Położyłam wilka na brzegu. Na szczęście żył, jednak nie oddychał. Nie wiedziałam, co mam zrobić. Rozejrzałam się dookoła, w nadziei, że będzie tu jakiś wilk, który da radę mi pomóc. Niestety, nikogo tu nie było. Chwilę się zawahałam, po czym zrobiłam Anubisowi sztuczne oddychanie usta-usta (albo raczej pysk-pysk). Już po kilku sekundach basior się ocknął.
- Anubis! - krzyknęłam z uśmiechem.
- Nigdy więcej nie wejdę do lodowatej wody. - szepnął, po czym roześmiał się.
- Przepraszam... Nie wiedziałam, że może się tak stać. Dobrze wiesz, że nie czuję zimna i... - próbowałam się wytłumaczyć.
- Dobrze, dobrze. Nic się przecież nie stało. - uspokoił mnie.
- Mogłeś umrzeć!
- Ale nie umarłem. - pogłaskał mnie po łapie. - Dzięki tobie.
- Ale dzięki mnie również prawie umarłeś. - odparłam.
- Dobrze, uznajmy to za temat zamknięty. - basior po woli wstał.
- To... Co teraz robimy?
<Anubis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz