wtorek, 11 czerwca 2013

Od Nirvany - CD historii Teddy'ego

W mgnieniu oka znaleźliśmy się obok jakiegoś drzewa. Przez moje ciało przeszły dziwne dreszcze. Magia? Kto o tej porze robił by sobie z nas takie żarty? Dodam, że miejsce, gdzie się obecnie znajdowaliśmy, pod żadnym względem nie przypominało terenów Watahy Srebrnego Księżyca. Teddy podszedł do drzewa, na którym była umocowana jakaś karteczka. Basior poprosił, bym ją przeczytała. Było tam napisane ''"Always watches, no eyes". Poczułam się jak w jakimś horrorze... Nie chciałam w to wierzyć. Zaśmiałam się i zaczęłam mówić, że to tylko żart, że Teddy chce mnie wrobić. Niestety... Gdy basior zerwał karteczkę, usłyszeliśmy trzask łamanych gałęzi. W myślach zaczęłam się modlić, by to była tylko sarna. Odwróciłam się.     Ujrzałam postać szczupłą i tajemniczą, przypominającą wilka. Cała była czarna. Tylko głowa... Cała biała, bez twarzy. Zrobiłam się blada jak ściana (pomijając fakt, że moje futro jest śnieżnobiałe). Dużo w życiu przeszłam, jednak ten widok... Ten widok był najstraszniejszy.
- Teraz mi wierzysz? - spytał Teddy, lekko drżącym głosem, a ja tylko przytaknęłam, nie mogąc wydusić z siebie ani słowa.
Dziwna postać zaczęła na nas syczeć. Nie zbliżała się. Stała w miejscu. My również staliśmy w bezruchu, mając nadzieję, że to coś sobie pójdzie. Tajemnicze stworzenie w końcu zaczęło się zbliżać. My dalej staliśmy jak sparaliżowani. Wilk zaczął nas obwąchiwać. W końcu obrócił się i zaczął odchodzić, kiedy to ja... Kichnęłam. I wtedy się zaczęło. Wilk bez twarzy głośno ryknął i zaczął biec w naszą stronę. Teddy rzucił w niego kulą ziemi, ja zaś dmuchnęłam, używając mocy i zamroziłam to coś. Chwilę odetchnęliśmy z ulgą, jednak nie na długo. Bestia rozłamała lód i była jeszcze bardziej rozwścieczona. Używaliśmy swoich mocy, ta jednak wydawała się niezniszczalna. Podchodziła coraz bliżej, a my coraz dalej się cofaliśmy. Żadne słowa nie mogły opisać tego, co właśnie czułam.
- Teddy, zrób coś! - krzyczałam.
- Sam nie dam rady, musisz mi pomóc!
- Ale jak?! - do moich oczu napływały łzy, a szczupła postać wciąż podążała za nami.

<Teddy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz