niedziela, 9 czerwca 2013

Od Vasyla - Samotność

Odkąd tu dołączyłem, było mi trochę dziwnie, a trochę smujtno. Pówód? Cóż... Do tej pory nikogo nie poznałem i pewnie nie poznam jeszcze długo... Ale od początku.
Wstałem jak zawsze. Umyłem się i wyszedłem aby coś zjeść. Przez całą drogę rozmyślałem. Ech... Może w końcu kogoś bym tu poznał... Mała szansa. Wszyscy już mają partnerów i przyjaciół. Wracając: szedłem przez las. Nagle zauważyłem duże stado... łosi. Może udało mi by się upolować jakiegoś... Przyjrzałem się uważniej w poszukiwaniu mniejszej sztuki. Mój skryty i świetny wzrok zatrzymał się na małym i młodziutkim łosiu. Zaczaiłem się w krzakach i czekałem, aż zwierzę zrobi coś nieumyślnego w moim kierunku. Gdy ofiara trochę zbliżyła się do mojej kryjówki, gwałtownie wyskoczyłem. Całe stado rozbiegło się. Skoczyłem młodemu na grzbiet i wbiłem się pazurami w grzbiet aby nie spaść. Zwierzę wierzgało jak nieujeżdżony koń, ale ja byłem nieugięty. Przesunąłem się bliżej karku i wtopiłem w niego kły. Łoś przeraźliwie ryczał i próbował się uwolnić. Po kilku sekundach młode padło martwe. Zaciągnąłem je w krzaki i zjadłem do samych kości. Najedzony postanowiłem pójść nad wodospad. Gdy przechodziłem obok krzewów, usłyszałem szelest. Odskoczyłem od roślin, bo to w nich szeleściło i zacząłem warczeć. Nagle wyłoniła się z nich jakaś postać. Ujrzałem sylwetkę...
<Ktoś dokończy?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz