czwartek, 31 stycznia 2013

Młode gammy dorosły!



Spectre, młoda samica gamma

 
Vitani, młoda samica gamma, wypatrująca

Od Aslana - CD historii Asii


Wahałem i się czy spyatć w końcu się zdecydowałem.
- Nie chciałabyś nauczyć się pływać?
- No chciałabym... heh... ale chcieć można dużo..- Odpowiedziała bez żadnej nadziei.
- A co jakbym Ci pomógł?
- Sama nie wiem... możemy spróbować, ale pewnie i tak się nie nauczę.- spuściła głowę.
- Głowa do góry! - Pocieszałem Asii.Weszliśmy do wody.Na początku nie było łatwo,ale...Asii nauczyła się pływać!Ucieszyłem się,ze mogłem jej pomóc.Po "lekcji" poszliśmy do jaskini Asii.W jaskini było cudownie.Szeptaliśmy sobie miłosne słówka,całowaliśmy się i tuliliśmy się co chwilę.
-Poczekasz chwileczkę?-Poprosiłem ją-Za minutkę wracam.
-Dobrze...Ale gdzie idziesz?
-To niespodzianka!-Powiedziałem,cmoknałem Asii i wypędziłę z jaskini.Poszłem po wodę,jedzenie i drewno.Spieszyłem sie jak mogłem żeby Asii nie czekała długo.Z patyków 'zkonstruowałem" taką jakby klatę.Ze wszystkimi rzeczami wruciłem do jaskini.Ułorzyłem drewno,zrobiłem ogień,a ogień "zamknąłem w klatce",aby można było tam upiec mięso i podgrzać ziółka.
-Czy t-to ogień-Zapytała trochę przestraszona.
-Nie bój się! Specjalnie wszystko przygotowałem!-Powiedziałem i Asii przysóneła się do ognia.
-Mam mięso.Upieczemy sobie?-Zapytałem.
-Tak,bardzo chętnie.
-Zaparzysz ziółka.Mam wodę i "szklanki"(z kamienia).
-Jasne!-Odpaorła i poszła po zioła.Wsypała do "szklanek" i połozyła na "klatkę".Gdy wszystko było gotowe usiedliśmy obok siebie jedliśmy cieplutkie mięso,pilismy zaparzone zioła i rozmawialiśmy.Jak zwykle co chwile się przytulaliśmy to buziak.Było cudownie!Siedzieliśmy do późnej nocy,aż ogień gasł.
-Mogę zostać na noc?-Zapytałem nieswojo.Bo w końcu jesteśmy para od jednego dnia!

< Asii mogę?>

Od Ichidy - CD historii Saphiry


Saphi trochę się zdenerwowała i stwożyła jakąś barierę która raziła prądem.
-Nirvana, co teraz zrobimy? - Obróciłem się, a jej nie było.Stałem przy wejściu jaskini i
patrzyłem na Saphi, ona też na mnie patrzyła tylko z nienawiścia w oczach.
-Saphi przepraszam! - Powiedziałem smutnym głosem.
-Mam gdzieś twoje przepraszam! - Odkrzynkęła mi.
-Obiecuję, że jeżeli mnie wpuścisz, to powiem ci o czym rozmawiałem z Nirvaną! - Mój głos
był chyba przygnębiony, ale nie zważałem na to.Myślała trochę, po czym zdjęła barierę i
powiedziała:
-Na prawdę? - Spytała ze łzami w oczach.Usiadłem i powiedziałem jej wszystko.
-Dlaczego się zgodziłeś?! - Nadal płakała(nie wiem czemu).
-Nirvana jest uparta, i jak bym się nie zgodził, to by mnie męczyła. - Ulżyło jej gdy to powiedziałem, ale te łzy nie dały mi spokoju.
-Nie płacz... - Powiedziałem czule i pocałowałem ja namiętnie.W moim zdziwieniu odwzajemniła pocałunek.
-Ichida?.... - Powiedziała patrząc mi w oczy.
-Tak? - Spytałem uśmiechając się.



<Saphi o co chcesz mnie zapytać?>

Od Asesina - CD historii Modesty

Kyalia i Nicholas doskonale się rozumieli. Kotka wtuliła się w gryfa i usnęła. Wyglądała tak słodko... Nigdy bym tego nie przypuszczał, że rozczuli mnie widok kota.
- Robi się już ciemno... - powiedziała spoglądając na zachodzące słońce. Jego promienie pięknie prezentowały lewy profil Modesty.
- Tak... Odprowadzić Cię do jaskini?
- Yhym...
Delikatnie ściągnąłem Kyalię i podałem ją Modeście. Ona sprawiła, że kotka zniknęła. Zaraz potem ja sprawiłem, że Nicholas wrócił do świata gryfów. Odprowadziłem waderę pod samą jaskinie. Szczerze nie chciałem jej opuszczać.
- To papa. - powiedziała i weszła.
- Modzia zaczekaj! - krzyknąłem stając w progu.
- Wow! Pierwszy raz nazwałeś mnie Modzią.
- Heh... Jakoś tak wyszło. Czy moglibyśmy się jutro koło 21:00 spotkać na górze wodospadu?
- Em... Jasne. - powiedziała i wbiegła do siebie. Postanowiłem jutro wyznać jej co do niej czuję.
Wróciłem do siebie i pełny radości poszedłem spać.

~tak jakoś do wieczoru~

Już wieczór... Wszystko przygotowane. Mam nadzieję, że ta randka z Modzią będzie udana. Na górze wodospadu dzięki Diegowi miałem kamienny stół, dwa krzesła i nakrycie (miseczki, kubki). Potem z osady ludzi pożyczyłem obrus i nim przykryłem stół. Kubki napełniłem winem (sokiem z winogron), a na środku stołu był świeżo upieczony homar w żurawinie i mięcie. Nadeszła godzina 21:00 więc przygotowany (umyty, odświeżony) poszedłem po waderę. Gdy zapukałem do wejścia jej jaskini byłem nieco zestresowany.
- Cześć. - powiedziała nieśmiało, zakładając włosy za ucho. Wyglądała jak młoda bogini.
- Cześć. Wyglądasz pięknie. - odparłem i poszliśmy nad wodospad.
Tam odsunąłem jej krzesło, po czym je dosunąłem.
- To wszystko jest takie piękne. - szepnęła. Właśnie teraz (moc natury się przydaje) wezwałem świetliki by latały wokół nas. Modesta była nimi zauroczona. Zaczęliśmy jeść, pić rozmawiać itp., aż w końcu nadeszła ta chwila.
- Słuchaj... Muszę Ci coś powiedzieć. - zacząłem.
- Hy...? - zapytała łapiąc wdech. Wcześniej opowiadałem jej kawały.
- Bo widzisz... - postanowiłem powiedzieć to prosto z mostu. - Ja Cię kocham.
- ... - początkowo była cicho lecz nagle wybuchnęła głośnym śmiechem. - HAHAHAHA [...]!!!
- Co Cię tak śmieszy? - zapytałem zdezorientowany.
- Ty ciągle wymyślasz jakieś kawały! Haha...! - śmiała się dalej. Strasznie mnie zabolało, że myślała, że żartuję.
- Ale... Ja nie żartuję. Naprawdę Cię kocham.
- Hehe... Przestań, bo nie wytrzymie... Hehe... - śmiałą się dalej, a ja odszedłem od stolika. - Ej! Gdzie idziesz?!
- A co Cię to obchodzi?! - powiedziałem już trochę bardziej oschle.
- Co jest? Przed chwilą dobrze się bawiliśmy, a teraz znowu strzelasz focha.
- Co mi jest?! Co mi jest?!
- Yhym...
- Jest mi to, że właśnie przed chwilą wyznałem Ci uczucia, a ty wzięłaś to za żart! Właśnie widać ile się dla ciebie liczę! - krzyknąłem. Zauważyłem, że po jej policzku spłynęła łza.
- Ale... Ty nie mogłeś... Nie możesz mnie kochać. - wyjąkała.
- Jakoś mogę. - szepnąłem oschle.
- Masz jakiś problem?! - warknęła nagle.
- Już Ci mówiłem, że mam! Czemu ty uważasz, że żartuję?!
- Bo nie powinieneś wyznawać mi uczuć w ten sposób! - krzyknęła teraz już naprawdę była zapłakana. Ja też uroniłem łzę.
- To w jaki? Zrobiłem romantyczną kolacje, zadbałem o atmosferę, wyznałem Ci uczucia, a ty nic!
- Powinieneś... powinieneś... nic nie powinieneś debilu!
- Ja debil? 
- A kto!
- Ty wariatko!
- Down!
- Kretynka!
- Spierd*laj! - warknęła.
- Mam taki zamiar. - już odchodziłem, gdy jej głos mnie zatrzymał.
- Czekaj. - powiedziała i do mnie podeszła.
- Na co?
- Na to! - warknęła i z całej "pety" dała mi z liścia.
- Teraz moja kolej! - odparłem. Chwyciłem ją w talii przyciągnąłem do siebie i namiętnie pocałowałem. Ku mojemu zdziwieniu Modesta nie miała nic przeciwko.

<Modziu^^?>

Nieobecni!

Kiiyuko, Neo, Charlotte, Vila, Tika, Lenny, Carolin, Sara (Arbuzik) są nieobecni, proszę nie pisać opowiadań z nimi w udziale.

Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Tęczy

Obudziły mnie rano krzyki.Chociaż i tak było już jasno i była pora na pobudkę.Wyszłam z jaskini i zobaczyłam że wilki przytulają inne wilki
-Co do jasnej cho*ery jest grane?!-pomyślałam zdziwiona
Nagle podbiegła do mnie grupka wilków i przytuliła mnie.
-Wesołego Dnia Przytulania!!-krzyknęły wilki tulące mnie
Po chwili puścili mnie i odbiegli.
-No tak dzień przytulania..-szepnęłam uśmiechając się
Zaczęłam biegać do każdego wilka i przytulać.Było tak super prawie wszystkich przytuliłam ale później się zatrzymałam.
-Najważniejszy basior.. mój sąsiad czyli Toboe.-na samą myśl o nim aż mnie ciarki przeszły.Zaczęłam biegnąć w stronę jaskini Toboe.Zapukałam łapą i weszłam.
-O cześć.-powiedział Toboe pewnie zdziwiony moją wizytą
Ja bez zatrzymania rzuciłam się na niego i przytuliłam.
-Wesołego dnia przytulania.-krzyknęłam śmiejąc się
-A to już wiem dlaczego tyle wrzasków na podwórzu.-wybuchł śmiechem Toboe.
Ja też wybuchłam śmiechem.Spojrzałam w oczy Toboe'go.. chociaż miałam tą szanse.. patrzył w inną stronę.Patrzyłam w jego oczy kilka minut i tonęłam w błękicie jego oczu.Ocknęłam się wtedy kiedy już popatrzył na mnie
-Nie chciałbym cię wyganiać ale muszę jeszcze kogoś poprzytulać i muszę wyjść z jaskini.-powiedział uśmiechnięty
-Jasne.. ja i tak wszystkich nie poprzytulałam.
Wyszliśmy z jaskini ale pobiegliśmy w dwie różne strony.Poprzytulałam chyba wszystkie wilki... no oprócz duchów.Nagle zobaczyłam Skayres.
-Wesołego dnia przytulania.-powiedziałam
-Wesołego.. szkoda że nie mogę cię przytulić.-powiedziała z żalem Skayres.
Chociaż też mi było jej trochę żal.Nie może się przytulać ani nic.Poszłam nad wodospad i napiłam się trochę wody.Nagle ktoś mnie wepchnął do wody,słyszałam jedynie śmiech.Kiedy wynurzyłam głowę zobaczyłam Toboe'go.
-Toboe!Już wszystkich poprzytulałeś?-zapytałam
-Tak.. i teraz stoję tu w krzakach i popycham do wody tych którzy tu przychodzą.-zaśmiał się
Ja też się zaśmiałam.Otrzepałam się i usiadłam obok Toboe.Słońce zachodziło.Nagle Toboe znowu wrzucił mnie do wody i zaczął się śmiać.Ja wymyśliłam podstęp,nie wynurzałam się z wody.Przerażony Toboe pochylił się nad wodą.Wtedy chwyciłam łapami go za kark i wciągnęłam do wody.Wynurzyłam się z nim.
-Ey myślałem że coś ci się stało.-powiedział zły na mnie
-Heh.. ja zawsze tak robię.-zaśmiałam się
Wtedy Toboe mnie ochlapał i ja go.Było tak cudownie.. pół dnia spędzony z Toboe.Wyszliśmy z wody i otrzepaliśmy.Ruszyliśmy w stronę jaskiń.
-No to pa.-powiedział Toboe machając łapą i wchodząc do jaskini
-Pa..-odpowiedziałam i machnęłam łapą
Weszłam do jaskini i od razu położyłam się na liściach.Byłam zmęczona jak nie wiem co.Od razu zasnęłam.Powiem szczerze nawet ten dzień przytulania był fajny ale fajniejsze było spędzenia pół dnia z Toboe.

Od Alii - CD historii Pinkie


- CO TY SOBIE MYŚLISZ DO JASNEJ CHO*ERY ?! - krzyknęła.
Teraz to ja stałam jak wryta w ziemię.< dla zmyłki C:> Pewnie była dumna, ale ja jej nie dam za wygraną C:
- Hehehe!- śmiałam się jak opętana - takich naiwniaków jeszcze nie widziałam.- Myślałaś, że dla mnie to obelga? Buhahahahahaha... moje serce jest zimne jak lód, twarde jak kamień, nieczułe i niewspółczujące nikomu. Nie wie co to cierpienie, bo ono je zadaje za to, żeś pogardzone zostało i odebrano mu to co dobre.- w tej chwili zdeptałam różowy kwiatek.
- Gardzę wszystkim, wszystkimi, gardzę śmiercią, gardzę życiem, bóstwami, które tak naprawdę są bujdą, a wy się wślepiacie w nich jak ćma w światło. - dokończyłam i w tej chwili zdeptałam mrówkę.

Ona nie mogła chyba uwierzyć, że wiem jaka jestem.
- A PRZEDE WSZYSTKIM NIE WIERZĘ W PRZYJAŹŃ I MIŁOŚĆ. SĄ ONE DLA WILKÓW KTÓRE NIE UMIEJĄ PORADZIĆ SOBIE Z BRUTALNĄ RZECZYWISTOŚCIĄ!- krzyknęłam głośno i wyraźnie.

- A ty udajesz wilczycę która w dobrej chwili umie dogadać...phii.- westchnęłam, a ona odbiegła z płaczem.< i dobrze jej tak>

Nagle obok mnie pojawiła się Modesta.
- Nie powinnaś być taka wredna dla członków.- warknęła.
- Będziesz prawić mi morały Modesto? - uśmiechnęłam się wrednie.
Stałyśmy na przeciw siebie.
< Modesto dokończ>

Od Modesty - CD historii Asesina

- Hehe... - zaśmiałam się i padła zmęczona na trawę. Basior powtórzył mój ruch.
- Poczekaj chwilkę... Muszę jeszcze przytulić moją towarzyszkę. - Powiedziałam i po chwili obok nas pojawiła się różowa kotka.
- Asesino to jest Kylie. Kylie to jest Asesino. - kotka od razu wskoczyła na basiora i zaczęła się łasić i przeraźliwie głośno mruczeć. Asesino ogłaskał ją i potem przytulił, Kylie podeszła do mnie i wgramoliła mi się na głowę bawiąc się moimi włosami.
- Wiesz... To teraz może ja przedstawię Ci mojego towarzysza. - powiedział i po chwili obok nas pojawił się ogromny..gryf?
- Modesto to jest Nicholas. Nicholasie to jest Modesta.
- Miło mi panią poznać. - powiedział swoim barytonem Nich i ukłonił mi się.
Nie ukrywałam mojego zdziwienia!! Nigdy nie widziałam jeszcze takiego stworzenia, był ogromny i potężny. Jego pióra lściły w poświacie zachodzącego słońca.
-Hmhhh... Dżentelmen- i promieniście się uśmiechnęłam
Biedna kicia schowała mi się za uszami, widać ona też nigdy nie widziała gryfa.
-Kylie, nie chowaj się, to przyjaciel-odparłam troskliwie
-Mrraaau..?- mruknęła i wychyliła się zza mojego prawego ucha.
-Ona nie mówi?- spytał basior
-Nie...Kylie to zwykły kociak nie jest jeszcze nawet dorosła. Ale nie przeszkadza mi to, rozumiemy się bez słów. Wzięłam kocicę na łapy i postawiłam na grzbiecie Nicholasa. Bez większych uprzedzeń kociak od razu położył się na grzbiecie gryfa i zaczął smacznie chrapać. Widok był przesłoski.
-Robi się już ciemno...-powiedziałam spoglądając na zachodzące słońce

<Asesino?>

Od Lany - Dzień Przytulania

Obudziłam się rano,patrzę na kalendarz i widzę...Dzień Przytulania!
Zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam szukać kogoś kogo mogę przytulić.Spędziłam chyba po godzinie w każdym miejscu.Hmm...Dość słabo mi szło,bo już wieczór,a ja przytuliłam 20 wilków na jakieś 130.Wciąż szukałam nowych wilków,bo chciałam pobić mój życiowy rekord-100 wilków.No więc kończył się dzień i miałam mało czasu.Odwiedziłam jeszcze raz wodospad i polanę.Przytuliłam jeszcze 10 wilków.Potem poszłam do Marianka.Po drodze był wielki ruch,więc przytuliłam jeszcze 70.Tak,dokładnie 70 wilków,Nietoperz zachowywał się spokojnie,ale chwilę później jakby dawał mi jakieś znaki.Odwróciłam się.Zobaczyłam wilka.Przypomniało mi się jak spotkałam Atosa w smoczej jaskini.Nie chciałam go spotkać drugi raz.To by było dość dziwne,że tak na siebie wpadamy. A wilkiem był...No nie...Atos.Wszedł.Uśmiechnęłam się na powitanie.On mi się ,,Odśmiechnął".Tak w ogóle jeszcze jego nie przytulałam.Reszta wilków które jeszcze nie dostały ode mnie uścisku jest na aktualnie nie obecna w watasze.Nagle,nawet sama nie wiem dlaczego przytuliłam Atosa i wybiegłam z jaskini.Wydaje mi się że nawet nie dlatego że chciałam pobić rekord.Coś we mnie kazało to zrobić.Poszłam do jaskini i zasnęłam.

Od Asii - CD historii Aslana





Od rana czułością nie było końca. Nie mówiłam do niego Aslan, lecz tak e...mm..eemm .. miłośnie np. kochany. Byliśmy naprawdę niezwykłą parą. Poszliśmy do Jamesa, aby oficjalnie ogłosił nas tą parą. Zgodził się. Potem przechadzaliśmy się obok wodospadu. Woda pięknie szumiała. Nagle Aslan spytał:
- Nie chciałabyś nauczyć się pływać?
- No chciałabym... heh... ale chcieć można dużo..- odpowiedziałam bez żadnej nadziei.
- A co jakbym Ci pomógł?
- Sama nie wiem... możemy spróbować, ale pewnie i tak się nie nauczę.- spuściłam głowę.
- Głowa do góry! - pocieszał mnie.

Po chwili pomagał mi pływać. W wodzie byliśmy chyba z 2 godziny i nic nie zapowiadało sukcesu, ale nagle zaczęłam pływać bez jego pomocy! To było niezwykłe wiedząc, że rzeczy, które były "niemożliwe" stają się osiągalne. Poszliśmy do jaskini żeby ogrzać się i odpocząć od pływania.

Potem przyszła romantyczna chwila. Szeptaliśmy sobie miłosne słówka do uszka i całowaliśmy się co chwila( nie licząc miliona uścisków- przecież dzisiaj ich dzień! ).

< Aslan dokończ :*>



Od Nirvany - CD historii Arsusa

Kiedy dotarłam już nad wodospad, pierwsze co zrobiłam to dokładnie się wyszorowałam. Pomyśleć, że spałam wtulona w Arsusa! Jakby się ktoś o tym dowiedział, to chyba zapadłabym się pod ziemię. Ale z drugiej strony...Było mi całkiem miło. I tak wygodnie się spało...Nirvana, ku*** otrząśnij się! Ledwo, co zdążyłam wyschnąć, a już w oddali zauważyłam sylwetkę Arsusa.
- Czego tu? - warknęłam.
- Przyszedłem się obmyć, ale chyba zrezygnuję... - odparł. - (...) bo nie będę się kąpał w tej samej wodzie, co ty.
- Bardzo śmieszne. - zaśmiałam się ironicznie i schyliłam, by się napić.
Zaczerpnęłam zaledwie jeden łyk, kiedy poczułam, że woda zaczyna się grzać. Nim zdążyłam odskoczyć, poparzyłam sobie język. Odwróciłam się i warknęłam na basiora, po czym odeszłam. Oczywiście nie mogłam na to przymknąć oka. Musiałam się zemścić. Wlazłam na drzewo i cierpliwie czekałam, aż Arsus pod nim przejdzie.

~kilkanaście minut później~

Moja cierpliwość została wynagrodzona. Pod owe drzewo Arsus przytaszczył sarnę i łapczywie zaczął ją jeść. Chciałam zrzucić mu na jedzenie liście, czy coś podobnego. Kiedy jednak się poruszyłam, konar, na którym siedziałam zaczął się łamać.
- O nie...Tylko nie to...- pomyślałam,
Nie zdążyłam nic zrobić. Konar razem ze mną spad zaledwie pięć centymetrów przed nosem basiora. Ten odskoczył, jednak sarna została zmiażdżona.
- Czy ty chcesz mnie do *holery zabić?! - krzyknął.
- To był przypadek, jasne? - warknęłam i wstałam.
- Przypadek?! Twój przypadek prawie skrócił mnie o głowę!
- TO BYŁ PRZYPADEK! - powtórzyłam.
- Dzisiejsza noc to też przypadek?! Jakoś nie mam ochoty na takie przypadki!
- Przepraszam. - szepnęłam.
- Mam w du**e twoje ''przepraszam''. - fuknął. - Mam dość Ciebie i twoich przypadków!
- To odejdź z watahy.
- Może i odejdę?
- Idiota! - krzyknęłam.
- Debilka!
- Down!
- Ofiara losu!
- Kocham Cię.
- A...Co ku***?!

Nie mam pojęcia, czemu to powiedziałam. Coś mnie po prostu zmusiło. W pewnej chwili zrozumiałam, że to co czułam do niego na początku nie znikło, tylko się nasiliło. Trochę nie pewnie zbliżyłam się do basiora i pocałowałam go. Tak, zdziwienie było wielkie. Całowałam się już milion razy, ale ten pocałunek był po prostu wyjątkowy. Zdaje mi się, że Arsusowi również się on spodobał, bo kiedy chciałam przestać i uciec z płaczem, że totalnie się poniżyłam, on złapał mnie za kark i pocałował jeszcze namiętniej.
- Wow...- powiedzieliśmy oboje po skończonym pocałunku, a Ars aż oparł się o drzewo, z którego spadłam.

<Ars? Jak wrażenia?>

Od Scatty - CD historii Bloodspill'a


Bloodspill wrócił do jaskini zmęczony.
-Jak się czujesz?-zapytał
-Ja dobrze,dzieci też ale ty nie wyglądasz najlepiej
-Mną się nie przejmuj
-Zawsze się będę Tobą przejmować-powiedziałam całując go
-Tataaaaa!-krzyknęły dzieci podbiegając do Bloodspill'a
Nagle Bloodspill upadł na ziemię.
-Blood!-krzyknęłam ze łzami w oczach
-Obudź się!-krzyczałam
Wybiegłam z jaskini wpadając na Youkę
-Scatty co się dzieje?
-Bloodspill zemdlał z przemęczenia!
-Co?! Gdzie on jest?
-W jaskini
-Szybko zawiadom Jamesa!
Pobiegłam do jego jaskini.Powiedziałam mu to samo co Youce.Przybiegliśmy z powrotem do mojej jaskini.
-I co z nim?-pytałam

<Youka?>

Od Arsusa - CD historii Nirvany

W mordę jeża!Jak nie spadające nieszczęścia to Nirvana!Serio jeżeli wykręci mi jeszcze raz taki numer to nie ręczę za siebie.
Jednak...Nieświadomy tego zagrożenia zbudziłem się przed Emi i zobaczyłem wtuloną we mnie Nirvanę.Wyglądała całkiem niewinnie i tak uroczo....
Arsus!Otrząśnij się ty %&^$*(&^!!!
Chociaż?
No pięknie...A tak sobie obiecałem,że nie dam się trawić strzale amora ale wystarczyło mała nieuwaga i PUFF!Wpadłeś ale na razie płytko.Może jeszcze się wyratuję...
Najpierw muszę pogadać z Emi ale ona gdzieś dziś musiała poleść,czyli wróci wieczorem.
Pięknie.Jestem zdany na siebie.
Szlag by to.Idę nad wodospad mimo,że to nie idzie z moimi żywiołami.I kogo tam zobaczyłem?
Nirvanę.

<Nirvana dokończysz?Sorry że takie krótkie bo weny nie miałam>



Od Cattle

Dzień przytulania,yay!Lubię się przytulać.To sprawia radość i mnie,i temu kogo przytulam.
Ruszyłam w stronę najbliższej granicy watahy.Tam był James.
-Jaaameees!Jaaaaaaameeeees!
-Eee..Co?
-Wesołego dnia przytulania!-rzuciłam się na niego.On mnie też przytulił,i poszłam dalej.
Na łące spotkałam szczeniaki.Przytuliłam wszystkie po kolei.One oczywiście w śmiech i pobiegły się odwdzięczyć.Przy jaskiniach spotkałam Skayres,która wychodziła właśnie z lasu(heh,śmiesznie to wyglądało,jak te roślinki przez nią przenikały).
-Skay!
-Co?
-Wesołego dnia przytulania!
-Cattle,nie sądzę,by...Uważaj!-powiedziała,a ja na nią skoczyłam.Zamiast wylądować na niej,zderzyłam się z ziemią.
-A nie mówiłam?
-Eeee...Mówiłaś.
Zaśmiałyśmy się i rozeszłyśmy.Po drodze spotkałam Alii.
-Cześć Alii,wesołego dnia przytulania!*tuls*
-Zostaw mnie,wariatko!-wyrwała się Alii.
No to pobiegłam w swoją stronę.Potem spotkałam Kibę,później Natalie,później Januarego...
---
Wszystkie...wilki.Przytuliłam...wszystkie...wilki.Całą...uff...watahę.To..uff..chyba...rekord.A teraz...może...się sobie położę i zdrzemnę się trochę...

Od Madorii


Dzisiaj dzień przytulania! Nareszcie miałam kogo przytulić.Siedzieliśmy w jaskini z moim nowym partnerem kiedy nagle do jaskini weszły maluchy mojej siostry.
-Przepraszam że przeszkadzam ale mogłabyś się nimi zająć? Błagam
-Heh no pewnie ze tak prawda?-odwróciłam się do Maxi'ego
-Eee...okey
-Dzięki a więc Lucky bądź miła dla rodzeństwa,Trixie i reszta też
-Będziemy grzeczni mamoooo-powiedziała gromadka
-No mam nadzieję-uśmiechnęła się głaszcząc każdego po łebku
-Jeszcze raz wielkie dzięki-powiedziała i wyszła
Spojrzałam na Maxi'ego a on na mnie
-No to co dzisiaj robimy?-zapytałam
-Ja mam pomysł!-krzyknęła Lucky
-Jaki?
-Że...-zaczęła
-Że nie będziemy Cię słuchać-dokończyła Trixie
Potem zaczęła się kłótnia
-A ty ciociu po kogo jesteś stronie?
-Po niczyjej a teraz się pogódźcie
-A ty wujku?
-Co ja? Ja uważam to samo co ciocia
-Ehh...no dobrzeeee
Potem się wszyscy pogodzili.Dzieciaki wyszły przed jaskinie i bawiły się w berka.Zauważyłam że jednak Desoto siedzi samotnie pod drzewem.Podeszłam do niego
-Hej co się stało?-zapytałam

<Desoto co się stało?>

Obecni!

Arsus i Emi (Luna34) są obecni, można już pisać opowiadania z nimi w udziale.
 
Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Pressi - CD historii Isaly


Poszłyśmy nad wodospad. Z powrotem zmieniłam swój wygląd. Szczerze tego nie znosiłam. Zawsze podczas zmiany mnie mdliło i czułam okropne zimno. No ale gorsza była zmiana jeśli używałam żywiołu ognia. Wtedy moje oczy stawały się całe białe i było mi okropnie gorąco. Nienawidziłam tego! Mimo to nie dałam po sobie poznać że coś jest nie tak.
- Pod wodospadem znajduje się przejście na główny teren watahy – powiedziała wadera
Zaraz potem znalazłyśmy się na polanie. Musi tu być ładnie kiedy jest lato. Zaczęłam wyobrażać sobie jak to wszystko wygląda, tak kolorowo. Z zamyślenia wyrwał mnie jej głos.
- Tutaj są jaskinie – wskazała łapą – Myślę, że możesz sobie wybrać jedną z niezamieszkanych.
Rozejrzałam się.
- Dużo ich - powiedziałam raczej sama do siebie
- Tak, no w końcu mamy dużo członków - ruszyła przed siebie a ja za nią - są jaskinie "umeblowane" i "nie umeblowane". Jaką byś wolała?
- Wolałabym nie umeblowaną - pomyślałam - ale skąd mam wiedzieć gdzie znajdę wszystkie rzeczy na wykonanie np. legowiska? - dalej myślałam - jeżeli powiem że umeblowaną to mogę wykazać się lenistwem, a nie jestem leniwa!
- Wolę tą nie umeblowaną - wypaliłam bo zauważyłam że bacznie mi się przygląda
- Okej, takich mamy od groma - wskazała łapą rząd jaskini - ale lepiej żebyś się przyjrzała ich wnętrzu
Po jakiejś godzinie byłyśmy już we wszystkich jaskiniach. Tylko jedna mi przypadła do gustu.
- Wydaje mi się że ta jest najlepsza - wskazałam łapą jedną z jaskiń
- Mi też się spodobała, gdybym nie miała swojej to natychmiast bym się wprowadziła do tej - roześmiała się - Nie będę ci przeszkadzać, teraz masz dużo do roboty z meblami i wszystkim innym
- Okej do zobaczenia - przegnałyśmy się
Kiedy odchodziła karciło mnie żeby poprosić ją o pomoc z tymi meblami, ale tak wyszłabym na dzieciaka, który nie potrafi umeblować jaskini a tego nie chciałam. Westchnęłam. Naj bliższe dni będę miała już zaplanowane, męczeniem się z meblami.

Od Saphiry - CD historii Ichidy

Złościło mnie, bo Nirvana rozmawiało sam na sam z Ichidą! Moim facet... Moim kolegą :P Nie to, żebym była zazdrosna, ale po prostu bałam się. Czego?! To w końcu Nirv! Ona mogła wymyślić wszystko i nic. Obawiałam się, że znowu chce pomóc Ichidzie w podrywaniu mnie. Ciekawa jestem, czy jej też nei pomóc z Arsem. Wtedy to by się wściekła!

- Cześć Saphi! Jak się czujesz? - zapytała Nirvana wchodząc do jaskini.
- Nirv, nie zmieniaj tematu, tylko powiedz mi w końcu o czym rozmawialiście! - krzyknęłam zła.
- Nie zmieniam!? Ja?! Co?! Niby czemu miałabym zmieniać temat? - odparła "zdziwiona".
- Yh... - warknęłam i wcale nie starałam się zrobić tego cicho. Ze złości odchyliłam mocno głowę do tyłu i na nieszczęście... walnęłam w ścianę. Trochę zakręciło mi się w głowie lecz Ichida natychmiast do mnie doskoczył i przytulił. - Dzięki. - szepnęłam wtulając się w niego. Dziwne, ale wydawało mi się, że to moja siostra pchnęła go, by mi pomógł. Źle się czułam z myślą, że Ichida mógłby przyjmować pomoc od Nirvany. Skoro rzeczywiście mnie kocha powinien postarać się sam.
- Już Ci lepiej? - zapytała.
- ... - ja nic nie odpowiedziałam tylko wyrwałam się z jego ramion i z fochem odwróciłam się w stronę ściany. Potem położyłam się i udawałam, że ich nie słyszę.
- Saphi nie złość się. - powiedział Ichida i pogłaskał mnie po ramieniu. Ja zawarczałam agresywnie więc cofnął łapę.
- Naprawdę nic przed tobą nie ukrywamy. - chciała zapewnić mnie Nirvana. Ciągle ględzili, że nic nie ukrywają lecz ja i tak w to nie wierzyłam. Telekinezą uniosłam ich i wyrzuciłam z jaskini. Potem przy wejściu i tunelu zrobiłam z telekinezy barierę tak, że nikt nie mógł tu wejść.

<Ichida, Nirvana, dokończcie. Jestem ciekawa co zaszło>

Od Ichidy - CD historii Nirvany


Kiedy Nirvana powiedziała żebym jej zaufał zawachałem się trochę, ale w końcu musze jej ufać.
-Dobrze, ale pod jednym warunkiem. - Odparłem.
-Jakim? - Spytała zaciekawiona.
-Pod takim, że kiedy nadejdzie ten właściwy moment, nie będziesz mi już pomagać. - Powiedziałem
stanowczo.
-Dobrze... - Odpowiedziała i westchnęła.-Nie wiem czy sobie poradzisz. - Tym mnie wkurzyła.
-Poradzę sobie! - Puściły mi wtedy trochę nerwy.
-Okej, nie krzycz, bo Saphi usłyszy... - W chwili gdy to powiedziała, z jaskini wyszła właśnie
ona.
-O czym gadacie?Jesteście strasznie głośno... - Wyraźnie kręciło jej się w głowie, więc
wziąłem ją w łapy i zaniosłem do łóżka.
-O czym gadaliście? - Dopytywała się Saphi.Usiadłem przy niej i myślałem jak by tu zmienić
temat.
-Saphi nie powinnaś wstawać, tym bardziej że mamy jesień.- Powiedziałem serio zmartwiony.
-Może....ale teraz nie o to chodzi.Chcę wiedzieć o czym rozmawialiście. - Była uparta, ale
jednak było to znośne.Zauważyła to chyba Nirvana, gdyż weszła do jaskini.
-Cześć Saphi!Jak się czujesz? - Perfekcyjna zmieniaczka tematu(xp).
-Nirv, nie zmieniaj tematu, tylko powiedz mi w końcu o czym rozmawialiście! - Była taka ładna,
kiedy się złościła(^:Spojrzałem na Nirv bezradnym wzrokiem.Pewnie tez nie wiedziała
co powiedzieć.

<Saphi, aleś ty uparta :* dokończ>

Od Pinkie - CD historii Alii

CO ?! Cho*era! Ja chcę się zaprzyjaźnić, a ona ?! Kultury jej matka nie nauczyła czy co? Ehh.. Mniejsza z tym. Stałam jak słup. Rozmyślałam jak mogłam być taka głupia. No ale. Było minęło.
- CO TY SOBIE MYŚLISZ DO JASNEJ CHO*ERY ?! - krzyknęłam.
Teraz to ona stała jak wryta w ziemię. Pierwszy raz komuś tak nagadałam i właściwie nie wiedziałam po co, bo do niej i tak nie dociera. .. Miałam wielki ubaw, ale nie śmiałam się. Wiedziałam , że w głębi serca Alii jest fajna, mądra i miła. Wreszcie się odezwała.
- Hehehe!
Śmiała się ?! Dlaczego ? Po co ?! Nie rozumiem jej i chyba nigdy nie zrozumiem. Dziwna jest. Ale Okay. Nie oceniam....
<< Alii ? >>

Od Asesina - CD historii Modesty

Razem z waderą poszedłem na spacer. Czułem się przy niej wyśmienicie. Potrafiłem rozmawiać z nią o wszystkim i niczym. Co chwilę mówiłem jakiś kawał, a Modesta wtedy uroczo się śmiałą. Opowiedziała mi wszystko o sobie, a ja również opowiedziałem jej o sobie dość sporo. Prawie wszystko. W końcu dotarliśmy nad wodospad, stamtąd już nigdzie nie poszliśmy.
- Hehe... - zaśmiała się Modesta i padła zmęczona na trawę. Ja powtórzyłem jej ruch. - Poczekaj chwilkę... Muszę jeszcze przytulić moją towarzyszkę. - zdziwiło mnie, że ona również ma towarzyszkę. Po chwili obok nas pojawił się różowy kot. - Asesino to jest Kylie. Kylie to jest Asesino. - kotka od razu na mnie wskoczyła i zaczęła się łasić. Pogłaskałem ją i przytuliłem, potem Modesta zrobiła to samo.
- Wiesz... To teraz może ja przedstawię Ci mojego towarzysza. - odparłem i wezwałem Nicholasa. Gryf od razu pojawił się przy nas. - Modesto to jest Nicholas. Nicholasie to jest Modesta.
- Miło mi panią poznać. - powiedział swoim barytonem Nich i ukłonił się waderze.

<Modesta?>

Od Nirvany - CD historii Ichidy

Kiedy Ichida wyszedł z jaskini Saphiry, zatrzymałam go i spytałam, czy podoba mu się moja siostra. Oczywiście wiedziałam, że odpowiedź brzmi tak, ale chciałam się jeszcze upewnić. Kiedy odpowiedział twierdząco, powiedziałam, że mu pomogę i mimo jego zakazu i tak to zrobię.
- Mam takie pytanie Nirvana....- powiedział po chwili
- Jakie? - spytałam zaciekawiona.
- Dlaczego mi pomagasz? Przecież nic z tego nie masz.
- Eh...- westchnęłam i odeszłam troszkę dalej, po czym basior poszedł za mną. - Moja siostra jest dla mnie na prawdę wszystkim. Jeszcze nigdy nie miała ona szczęścia w miłości...- odparłam. - A kiedy się w końcu zakochała, jej ukochany wybrał inną waderę. Sądzę, że ty będziesz dla niej odpowiedni, że wreszcie będzie szczęśliwa. A przecież wiadomo, że wy nigdy sobie miłości sami nie wyznacie...
- To było piękne. - odparł i po chwili dodał. - Ale czemu sądzisz, że nie wyznam jej miłości?
- No błagam...Wszystkie zbliżenia, jakie między wami były to moja zasługa. - powiedziałam i przewróciłam oczami.
- Na prawdę? - spytał z lekkim oburzeniem.
- A jak inaczej? Zaufaj mi i wszystko będzie dobrze.

<Ichida? Zaufasz mi?>

Od Nirvany - CD historii Sauron'a

Ah, Dzień Przytulania, jak miło! Gdy tylko wstałam i troszkę się odświeżyłam z wielkim uśmiechem malującym się na mojej twarzy pobiegłam uściskać każdego po kolei. Odwiedziłam wszystkie jaskinie na terenie watahy. A jak się wszyscy dziwili! W sensie pozytywnym, oczywiście. Zdyszana już miałam iść nad wodospad i zaczerpnąć łyka świeżej, krystalicznej wody, kiedy przypomniałam sobie o moim miluśkim znalezisku. Tak więc zawróciłam i wbiegłam do jeszcze jednej jaskini. Moje znalezisko spało sobie głową w dół...No oczywiście chodzi o Marianka, nietoperza, którego znalazłam w okolicach Wyspy Filamissy. Powoli wspięłam się na głaz, który był umiejscowiony w jaskini i delikatnie pogłaskałam skrzydełka nietoperka. Marian od razu się obudził i wesoło zatoczył kółko, po czym usiadł mi na ramieniu.
- No, kochany, dzisiaj Dzień Przytulania! - krzyknęłam. - Wszystkiego najlepszego! - odparłam i przytuliłam malutkie stworzonko.
Mimo, że Marian nie potrafił mówić, wiedziałam, że chciał mi również odpowiedzieć ''wszystkiego najlepszego'', albo ''dziękuję, że mnie uratowałaś''. Potem troszkę niechętnie opuściłam jaskinię i tak, jak wcześniej chciałam miałam iść nad wodospad. Tym razem jednak zatrzymał mnie Sauron i przypomniałam sobie, że nie przytulałam jeszcze tylko jego i Arsusa.
- Szczęśliwego dnia przytulania! - krzyknął ściskając mnie z całej siły. Okay, ten basior zaliczony.
- Hej, bo mnie udusisz! - wrzasnęłam, co prawda z uśmiechem i zaczęłam się wyrywać. Sauron postawił mnie na ziemię.
- Może pójdziemy na spacer? Ty, ja, Saphi i Ichida? - spytał.
- Ok. Kto ostatni przy wodospadzie ten zgniłe mięso! - krzyknęłam i natychmiast ruszyłam przed siebie.
Niestety, przez wcześniejsze tulenie wszystkich dookoła nie miałam zbyt wiele siły i na miejsce dotarłam jako druga. Tam Saphira z Ichidą już na nas czekali. Spędziliśmy całe przed południe bawiąc się w najlepsze. Szkoda, że czas płynął tak szybko.... E tam. Co to za różnica? ważne, że się dobrze bawiliśmy. Na koniec naszego spotkania uściskaliśmy się. Rozeszliśmy się do swoich jaskiń.

~około dwie godziny później~

Nie wiem czemu, ale naszła mnie dziwna ochota rozmowy z Sauron'em. Poszłam więc do jego jaskini. Po chwili ujrzałam basiora, który zaprosił mnie do środka.
- Nirvana? - spytał nie ukrywając zaskoczenia. - Co ty tu robisz?!
- Chciałam ci coś powiedzieć...- odparłam, po czym poprawiłam się. - Sorrka, chciałam z tobą pogadać.
- Okay, to siadaj. - powiedział i usiadł w kącie jaskini, po czym poklepał miejsce obok siebie na znak, że mam tam usiąść. Oczywiście wykonałam polecenie. - O czym chcesz pogadać?
- O czymkolwiek. Z tobą fajnie mi płynie czas.
- Na prawdę? - spytał lekko się rumieniąc.
- Jasne. - uśmiechnęłam się.
Następne kilkanaście minut przeleciało nam na rozmawianiu ze sobą. Potem pożegnałam się z nim i miałam iść do siebie, kiedy przypomniałam sobie, że jeszcze nie przytulałam Arsusa. Trochę nie wiedziałam, jak to rozegrać, bo nie mamy najlepszych relacji. Do tego nie miałam ochoty go ściskać, bardziej objąć, czy coś...Tak czy inaczej ruszyłam do jego jaskini. Tam przywitała się ze mną Emi.
- Nirvana? - spytała. - Po co przyszłaś?
- Emm...- zastanowiłam się chwilę. - Pokłóciłam się z Asii...Trochę mi smutno. Pomyślałam, że mogłabym u Ciebie przenocować?
- W sumie to czemu nie?
- Nie! - krzyknął ze środka jaskini Arsus.
- Ojć, zapomniałeś, że to w połowie jaskinia twojej siostry. - zaśmiałam się i weszłam do środka.
- Spihdalaj mi stąd! - wrzasnął.
- Arsus! Zachowuj się! - upomniała go siostra.
Ars jeszcze coś warknął pod nosem, po czym ja położyłam się koło Emi i zasnęłam.

~następnego dnia~

Obudziły mnie ciche chichoty Emi. Mimo wszystko nie otworzyłam jeszcze oczu. Tak dobrze mi się spało, że chciałabym jeszcze raz usnąć i się nie obudzić. Do tego miałam tai piękny, mroźny sen. No i ten mech, na którym śpię...Taki miękki! Przejechałam łapą po mchu po czym jeszcze bardziej się w niego wtuliłam. Emi chichotała coraz głośniej. Nagle poczułam coś kościstego...Otworzyłam oczy i od razu odskoczyłam z głośnym piskiem. Okazało się, że spałam wtulona w Arsusa! Mój pisk obudził basiora, który również odskoczył i zaczął się wycierać. Emi wtedy nie wytrzymała i wprost wybuchła śmiechem. Tia...Arsus zaliczony...
- Jak komuś o tym powiesz, to Ci ukręcę łeb! - krzyknął do siostry, po czym zwrócił się do mnie. - Sphidalaj stąd ku***, spihdalaj!
- Idę się umyć...- powiedziałam z obrzydzeniem i jak najprędzej pobiegłam nad jezioro.

<Ars? Jak się spało? Dokończ jak będziesz mógł>

Od Sauron'a - CD historii Nirvany

Myślę, że kolacja się udała. Nirv dobitnie mi oświadczyła, że jestem dla niej tylko przyjacielem. Z jednej strony trochę mi przykro, ale chociaż to. Było już późno więc odprowadziłem Nirvanę do jej jaskini (jak zawsze) i sam udałem się na spoczynek. 

 * Następnego dnia rano*

 Jak codzień poszedłem odwiedzić Nirvanę. Przed jej jaskinią skoczyła na mnie Saphira.
-Szczęśliwego dnia przytulania!-krzyknęła z całej siły mnie obejmując.
-i nawzajem- odparłem z radością. To już dziś? Jeśli tak idę przytulić Nirv. Jak przyjaciele, co wielokrotnie przypomniała mi na wczorajszej kolacji. Chciałem ją dzisiaj zabrać na spacer. Pomyślałem, że może przyłączą się Saphi i Ichida. W sumie fajnie by było iść z paczką przyjaciół na krótką przechadzkę po watasze.
-Szczęśliwego dnia przytulania!-krzyknąłem ściskając Nirvanę z całej siły.
-Hej, bo mnie udusisz!-wrzasnęła próbując się wyrwać. Postawiłem ją na ziemię.
-Może pójdziemy na spacer? Ty, ja, Saphi i Ichida?- zapytałem.
-Ok. Kto ostatni przy wodospadzie ten zgniłe mięso.-krzyknęła i popędziła przed siebie. Natychmiast rzuciłem się za nią w pogoń. Na miejsce dotarłem jako pierwszy ^^. Saphira i Ichida już na nas czekali. Spędziliśmy całe przed południe bawiąc się w najlepsze. Szkoda, że czas płynął tak szybko.... E tam. Co to za różnica? ważne, że się dobrze bawimy. Na koniec naszego spotkania uściskaliśmy się. Rozeszliśmy się do swoich jaskiń. Trochę zgłodniałem, więc postanowiłem iść na polowanie. Powaliłem trzy króliki. Do tego postanowiłem zjeść garść malin. Według mnie - całkiem syty posiłek. Potem poszedłem do Chloe. Rozmawialiśmy całe popołudnie. Wróciłem do swojej jaskini. chciałem iść spać, kiedy usłyszałem ciche pukanie. Odsunąłem głaz zastępujący drzwi i nie uwierzyłem własnym oczom.
-Nirvana?-spytałem zaskoczony- Co ty tu robisz?!
-Chciałam ci coś powiedzieć...

<< Co chcesz mi powiedzieć, Nirvana?>>

Od Modesty - CD historii Asesina

- Weź przestań... Ja naprawdę... To znaczy... Tam nie było nikogo prócz mnie i Ciebie.
- Yhym... - powiedziałam sarkastycznie.
- Naprawdę! Nie wiem jak Ci to udowodnić.
- To po co mnie niby zaprosiłeś? - zapytałam podniosłym tonem jednocześnie stając.Basior zagapił się najwidoczniej i walnął w drzewo.
- Chole*ra! - mruknął pod nosem masując się po głowie. Wysłałam w jego stronę szeroki uśmiech.
- No ja... Zaprosiłem Cię... Bo ty i ja... Znaczy nie!... Em... Chciałem się Ciebie zapytać... Albo nie... Kurde...-strasznie się jąkał, nic z tego nie rozumiałam...
- As? Wyduś to z siebie, co ty chcesz mi powiedzieć?- podejrzewałam o co mu chodzi, uśmiechnęłam się.
- E... Bo.. Bo chciałbym, żebyś my się zaprzyjaźnili!!!- wydusił z siebie, ale chyba chciał mi powiedzieć coś innego.
-Ooch.. Zaskoczyłeś mnie z tym pytaniem . Ja.. Ja się zgadzam ale mam nadzieję, ze więcej pomiędzy nami nie będzie takich przykrych sytuacji.
-Emm, tak! No jasne- uśmiechnął się promiennie i ukazał mi zwoje zęby
-Może spacer?-zaproponowałam
Asesino nie powiedział nic tylko kiwnął twierdząco.
Ruszyliśmy prosto przed siebie. Podczas spaceru dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Asesino opowiedział mi dużo o sobie a ja mu dużo o mnie. Opowiedziałam mu swoją historię. Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać spokojnie i bez kłótni. Basior miał niezwykłe poczucie humoru. Co chwila zasypywał mnie dowcipami, nie miałam już siły się śmiać


<Asesino?>

Od Stelii - Dzień tulenia nie dla każdego jest radosny

Był ranek, a ja leżałam w łóżku. Nagle wpadła do mojego pokoju ucieszona Modesta i krzyknęła ,, Wesołego dnia tulenia!!!". Cieszyłam się, że pamiętała o tym dniu, i że zrobiła mi taka niespodziankę. Gdy Modesta wybiegła w moim oku pojawiła się łza.
-Po co w ogóle jest ten dzień tulenia. Nikt nigdy nie pomyślał jak czują się wilki takie jak ja.-Pomyślałam, ale również wiedziałam, że nie mogę tracić dnia na ciągłe użalanie się nad sobą.
Idąc przez tereny watahy każdemu napotkanemu wilkowi życzyłam wesołego dnia tulenia. Na mojej twarzy gościł uśmiech, ale w głębi serca płakałam. Każdy wilk cieszył się z powodu tego święta.... Ale nie ja. Jak mogę się cieszyć tym świętem. Przecież dopiero co tu dotarłam i nie znam tu prawie nikogo. Gdy nikt nie patrzył szybko pobiegłam w stronę lasu. Lasy zawsze mnie fascynowały. Było tam tak spokojnie, a zieleń pozwalała się odprężyć. Nagle usłyszałam szelest w krzakach, po czym ujrzałam cień wilka. Na początku się bałam, ale zrozumiałam, że to jakiś wilk z watahy srebrnego księżyca. Nie rozumiałam po co do mnie podchodzi i nadal zagłębiałam się w rozpaczy. Nagle zobaczyłam twarz Jamesa.
-Stella, dlaczego nie cieszysz się tak jak reszta wilków?-Zapytał.
-Nie znam tu nikogo. Jak mam się cieszyć tym cudownym dniem kiedy siedzę tu sama, myśląc o tym, że wszyscy tak cudownie się bawią, a ja nie mam po co tam iść?

< James, dokończysz? >

Nowa para!

W watasze mamy nową parę, a mianowicie - White i Demona! Gratulacje!

Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Asesina - CD historii Modesty

Od czasu nieudanej randki z Modestą chodzę jakiś przymulony. Myślałem, że przejdzie mi po kilku dniach, ale to wciąż mnie zżerało od środka. Już wiele razy byłem pod jej jaskinią, aby ją przeprosić lecz niestety stchórzyłem...
Dzisiaj wstałem chyba jako pierwszy z watahy (ok. 4 nad ranem). Nie potrafiłem spać, bo... Sam nie wiem czemu. Powędrowałem pod stary wielki dąb i tak oparty plecami o pień usnąłem na kilka godzin.

~kilka godzin later~

Obudziły mnie wesołe krzyki członków watahy. Co dziwne wprawiały mnie one w dobry nastrój. Wstałem rozciągnąłem się i nagle... BUM! Coś skoczyło na mnie i przytuliło się do mnie.
- WESOŁEGO DNIA PRZYTULANIA! - wrzasnęło to coś... Gdy się odwróciłem zobaczyłem, że to nie coś lecz ktoś, a dokładniej Modesta. Od razu się zarumieniła lecz nadal mnie nie puszczała. Odwzajemniłem uścisk i szepnąłem.
- Wesołego dnia przytulania! - potem Modesta mnie puściła i powoli odchodziła. Nie wiem, czy była zszokowana tym co zrobiła, czy czymś przybita. Podbiegłem teraz ja do niej. - Modesto ja... Chciałem Cię z całego serca przeprosić. - jej mina - O.O - na te słowa była bezcenna.
- A masz serce? - szepnęła idąc smętnie dalej.
- Weź przestań... Ja naprawdę... To znaczy... Tam nie było nikogo prócz mnie i Ciebie.
- Yhym... - powiedziała sarkastycznie.
- Naprawdę! Nie wiem jak Ci to udowodnić.
- To po co mnie niby zaprosiłeś? - zapytała podniosłym tonem jednocześnie stając. Ja niestety (CZEMU?!) walnąłem w drzewo.
- Cholera! - szepnąłem masując się po głowie. *Teraz na pewno uważa mnie za downa!* - pomyślałem, lecz ona się uśmiechnęła. - No ja... Zaprosiłem Cię... Bo ty i ja... Znaczy nie!... Em... Chciałem się Ciebie zapytać... Albo nie... Kurde...
- As? - szepnęła z jeszcze większym zacieszem. - Co ty chcesz mi powiedzieć?
- E... - *Nie mów jej prawdy łosiu!* ~ warknąłem na siebie w myślach. - [...] Bo chciałem, żebyś my się zaprzyjaźnili.

<Modesta, dasz mi szansę?>

Od Saphiry

Moja choroba już się skończyła! Najwyższa pora. Właściwie to nie żałuję, że byłam chora. Ichida codziennie mnie odwiedzał, a do tego zbliżyliśmy się do siebie. Myślę, że między nami coś iskrzy *_*
Dzisiaj przybiegła do mnie Modesta i co dziwne przytuliła mnie:
- Szczęśliwego dnia przytulania! - krzyknęła i wybiegła.
*To już dzisiaj? Ale ten czas szybko leci.* - pomyślałam i odsunęłam głaz, który zasłaniał tunel do Nirv. Z rozbiegu wskoczyłam na jej łóżku (jeszcze spała xD) i mocno ją przytuliłam.
- Ku*rwa! - wrzasnęła przerażona lecz zaraz się opamiętała. - Wali Ci?
- Tak troszeczkę! - krzyknęłam z radością i jeszcze mocniej ją przytuliłam. - Szczęśliwego dnia przytulania siostrzyczko! - dodałam i pocałowałam ją w policzek. Zauważyłam, że w stronę jaskini zmierza Sauron *Pewnie chce ją przytulić.* - pomyślałam i wybiegłam z jaskini. Po drodze przytuliłam Saurona, Asesina i tatę. Potem "obskoczyłam" resztę wader i usiadłam w cieniu drzewa. Zimny wiatr owiał me ramiona lecz postanowiłam się skupić. Chciałam bardzo przytulić mamę i Anabeth więc je wezwałam. Gdy tylko pojawiły się ich twarze moja twarz rozpromieniała.
- Mamo! - krzyknęłam ze łzami szczęścia i rzuciłam jej się na szyję. Byłam pewna, że przez nią przelecę, ale jednak się myliłam. - Szczęśliwego dnia przytulania! - powiedziałam ją również całując w policzek.
- Wzajemnie maleńka. - odparła głaszcząc mnie po twarzy. - To naprawdę już dzisiaj?
- Yhym.
- Ojej... To może pozwól mi odwiedzić tatę i rodzeństwo.
- Dobrze. - puściłam mamę i teraz przytuliłam Anabeth. - Szczęśliwego [...]
- Szczęśliwego Saphiro. Myślałam, że o mnie zapomniałaś.
- O tobie?! Nigdy!
- Heh... Ale skoro to dzisiaj jest ten wspaniały dzień pozwól, że odwiedzę Davida.
- Jasne.
Po tych słowach pobiegłam na polanę i przytulała każdego. W końcu zauważyłam Ichidę. Z rozbiegu skoczyłam mu w ramiona; On mocno mnie objął, a ja zrobiłam to samo.
- Szczęśliwego Dnia Przytulania! - powiedziałam ponownie całując go w policzek.
- Wzajemnie. - odparł również całując mnie w policzek.

<Ichida?>

Od Modesty - "Dzień Przytulania"


Wstałam o świcie kiedy mój polik musnął pierwszy promyk słońca. Zerwałam się z legowiska jak poparzona. Podbiegłam do mojej "toaletki" uczesałam włosy, umyłam pyszczek i spryskałam się moimi lajlepszymi perfumami o zapachu niezapominajek(moje ulubione kwiaty) Potem wyciągnęłam w pośpiegu śniadanie z mojej kamiennej półki i szybko zjadłam. Uwinęłąm się z tym wszystkim w niecałe 15 min.! Szybko jak na mnie bo zwykle zajmuje mi to 2 godz. Pobiłam właśnie mój rekord ^^
Wybiegłam z jaskini. Wbiegałam po kolei do zamieszkanych jaskiń. Prawie wszyscy lokatorzy jeszcze spali, niektóży już jedli śniadanie a innych wogóle nie było w jakskini. Biegłam po kolei. Najpierw zawitałam do White. Jeszcze spała. Przytuliłam się do niej i wrzasnęłam: SZCZĘŚLIWEGO DNIA PRZYTULANIA!!. Była niesamowicie miło zaskoczona. Nie zdążyła nic powiedzieć bo już mnie u niej nie było. Biegałam z jaskini do jaskini. Wszyscy byli pozytywne zaskoczeni. Na ich pyszczkach był zawsze promienny usmiech.
Wbiegłam na teren główny w poszukiwaniu wilków których nie było w jaskiniach. *I tak was dopadnę* pomyślałam po czym pobiegłam do wszstkich po koli z moim radosnym okrzykiem. Podbiegłam do wielkiego dębu(tam pierwszy raz spotkałam się z dorosłym już Asesinem) Zobaczyłam obok dębu sylwetkę wilka. Skoczyłam na niego i przytuliłam. Wilk odwrócił się...To był Asesino!


<Asesino?>

Święto!

Nie wiem, czy wiecie, ale właśnie dzisiaj jest dzień przytulania...<3 Gdybym mógł prosić, wspomnijcie o tym w Waszych opowiadaniach :)

Wasz samiec alfa,
James

Od Diega - CD historii Ignis i Modesty

Dzień spędzony na <z pozoru> bezludnej wyspie z Ignis był pełen wrażeń i emocji. Czułem, że cały czas się do siebie zbliżamy i mimo, że nasza długość naszej znajomości nie przekracza tygodnia, dość dobrze się znamy. Kiedy nastał już wieczór, znaleźliśmy jaskinię, w której postanowiliśmy przenocować. Szybko usnąłem, lecz wadera obudziła mnie w środku nocy, mówiąc, że koło naszej jaskini coś chodzi...To coś, ten ktoś, nie miał raczej przyjaznych zamiarów. Rzeczywiście. Gdy się dobrze przyjrzałem, zauważyłem sylwetkę wilka. Albo może raczej wilczycy...
- Kto idzie? - warknąłem i stanąłem przed Ignis, chcąc ją obronić.
Wilk stał w milczeniu i wpatrywał się w nas. W końcu jednak od tajemniczej postaci usłyszeliśmy cichy chichot.
- Diego, Ignis, a co wy tutaj robicie? - spytała...Modesta?
Tak, do środka jaskini weszła Modesta. Po chwili ja i Ignis również się roześmialiśmy. Wadera usiadła koło nas. 
- Co my tutaj robimy? Co ty tutaj robisz...? - spytała Ignis, co prawda z uśmiechem.
- Eh...Po prostu mam dość całego świata, a głównie...- tutaj zwróciła się do mnie. - (...) twojego brata. - A wy po co tu przyszliście?
- Podobnie jak ty...- zaczęła Ignis.
- ...by odpocząć od całego świata. - dokończyłem. - Ale mój bart nie brał w tym udziału.
Kilka kolejnych minut przeleciało na rozmawianiu, po czym wszyscy położyliśmy się spać.

~pół godziny później~

Obudził mnie cichy szloch. Wstałem i rozejrzałem się. Byłem pewien, że płacz ten należy do Modesty, ponieważ tylko jej nie było w naszej tymczasowej jaskini. Postanowiłem dowiedzieć się, jaki jest powód tych pewnie niepotrzebnie wylanych łez. Modesta siedziała kilka metrów od jaskini, koło jeziorka. Maczała łapkę w wodzie. Podszedłem do niej.
- Hej, czemu płaczesz? - spytałem z troską w głosie.
- Nie ważne...- odparła szybko ocierając łzy.
- Mi możesz powiedzieć...
- Na pewno? - spojrzała się na mnie.
- Tak. Zachowam to w tajemnicy. - uśmiechnąłem się lekko.
- Więc... chodzi... o... Asesina...- wyjąkała.
- Skrzywdził Cię?
- Nie...Tak jakby poszliśmy na randkę, po czym znów się pokłóciliśmy. Tak ostro. - ponownie uroniła kilka łez.
- Nie martw się...Jesteś wspaniała. - pocieszyłem ją. - Jeżeli mój brat tego nie docenia, to jest po prostu kretynem.
- Dziękuję...- szepnęła.
Po naszej rozmowie delikatnie ją przytuliłem, by przestała już płakać. Oczywiście zdałem sobie sprawę z tego, że może to wyglądać jakbyśmy byli parą, ale tak nie jest. Niestety, kiedy się odwróciłem, zauważyłem Ignis, która miała zawiedzioną minę...

<Ignis?>

Ankieta!

Przeprowadzana jest nowa ankieta, w której wybieramy nową parę beta. Proszę o głos każdego członka watahy. Prosiłabym jednak, by młode bety i ich partnerzy nie brali udziału w głosowaniu.

Wasza samica alfa,
Skayres.

Nowa para!

W watasze mamy nową parę, a mianowicie - Madorii i Maxi'ego! Gratulacje!

Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Madorii - CD historii Maxi'ego ''Czy to ten jedyny?''

Maxi chyba się nie skapnął że się w nim zakochałam.A więc z nadzieją czekałam na jego odpowiedź
-A bo ja wiem.... w watasze jest dużo ładnych wader...- ciągnął-, ale jest taka jedna dla której skoczyłbym w ogień...- i dalej ciągnął- a jest to.....
-No powiedz... powiedz... powiedz!!-wybuchłam a potem zagryzłam wargi i czekałam na odpowiedź
-No nie wiem... powiem ci jak spotkamy się na tej skale kiedy na niebo wzejdzie księżyc...- odpowiedział, a ja zawiodłam się ponieważ liczyłam ze mi od razu powie
-"Nie powiedział a więc mam jeszcze szansę"-powtarzałam sobie w głowie
Po kilku godzinach dotarliśmy na umówione miejsce.Adrenalina podskoczyła,serce zaczęło walić.
-"A jak powie że to na pewno nie ja?"-mówiłam w głowie ale starałam się myśleć jak zwykle pozytywnie
-I jak ,powiesz? Która jest ta twoja jedyna?-zapytałam z nadzieją
Zauważyłam jak Maxi coś pokazuje świetlikom.Świetliki wzleciały w górę i utworzyły napis na którym widniało widoczne..."TY".Poczułam jak szczęście mnie całą wypełnia.
-T-tt-to jaa?
-Tak...
Rzuciłam mu się na szyję.Nie mogłam w to uwierzyć
-Chcesz być moją partnerką?-zapytał
-I to jak
Potem nastąpił namiętny pocałunek.Nie mogłam w to uwierzyć.Ale to prawda.Maxi i ja jesteśmy parą.
-Od początku Cię kochałam-powiedziałam
-Ja Ciebie też
-Ty to masz głowę umawiamy się w nocy przy pełni a potem jeszcze świetliki...naprawdę się postarałeś
-Wiem-powiedział stając tak jak bohaterowie
Szkoda że było późno i musieliśmy się pożegnać ale przynajmniej to był najszczęśliwszy dzień mojego życia.

~Ranek~

Wstałam i poszłam z moim partnerem do Alf.
-Czy moglibyście ogłosić nas oficjalnie parą?-zapytaliśmy z Maxim

< James, Maxi?>

Od Maxi'ego - CD historii Madorii ''Czy to ten jedyny?''

Dzień nie był zbyt ciepły i miły. Poszedłem nad jezioro i spotkałem tam Madorii. Rozmawialiśmy chwile aż postanowiliśmy udać się na spacer.

Szliśmy całą drogę rozmawiając i śmiejąc się. Szczerze? Zakochałem się w niej od pierwszego spojrzenia.
-Madorii?- zacząłem.
-Tak?- spytała się.
-Podoba Ci się jakiś basior w watasze?
-A bo ja wiem-odpowiedziała omijając mój wzrok.
-A Tobie?-spytała.
- A bo ja wiem.... w watasze jest dużo ładnych wader...- ciągnąłem-, ale jest taka jedna dla której skoczyłbym w ogień...- i dalej ciągnąłem- a jest to...... - widocznie z niecierpliwością czekała na odpowiedź- i tak nie chciałabyś wiedzieć.- widocznie trochę się wkurzyła.
- No powiedz... powiedz... powiedz!! - wybuchła.
- No nie wiem... powiem ci jak spotkamy się na tej skale kiedy na niebo wzejdzie księżyc...- odpowiedziałem, a ona chyba nie spodziewała się "podstępu".

Po kilku godzinach oboje byliśmy na miejscu spotkania.
Ustaliłem ze świetlikami, że utworzą napis jak Madorii zada pytanie...
- I jak ,powiesz? Która jest ta twoja jedyna?

Świetliki na mój rozkaz utworzyły napis... wyraźny , skierowany do Madorii "TY".
< Madorii dokończ C:>

Od Aslana - CD historii Asii

Nie prawdo podobne Asii odwzajemniła moje uczucie!To najlepszy moment mojego życia.Pierwszy raz się pocałowałem.Było fantastycznie.Niestety zrobiło się ciemno i chłodno musieliśmy wrócić do jaskiń.Gdy właśnie każdy szedł w swoim kierunku podbiegłem jeszcze do Asii i cmoknołem ją.
-Dobranoc kochane...-Powiedziałem.
-Dobranoc ukochany...-Odparła po czym liznaeła mnie i odeszła.Ja najszczęśliwszy na swiecie wrócilem do jaskini.Rozmyślałem o Asii.Nawet mi się śniła.Rano od razu pobiegłem do ukochanej.Dziwnym trafem ona też biegła do mnie.
-Witaj kochany-Powiedziała Asii.
-Witaj najmilsza...Odparłem-Chodź przejdźmy się.Szliśmy sobie i rozmawilaliśmu o Nas.Uznaliśmy,że zostaniemy parą.Uradowani pobiegliśmy do Jamesa,aby poprosić go bym ogłosił,ze jesteśmy parą.James ogłosił,ze jesteśmy razem,a mu poszliśmy do lasu.Byliśmy koło wodospadu.Wtedy wpadła mi myśl,by pomóc Asii nauczyć się pływać,ale nie wiedziałem jak to powiedzeić.Bardzo chciałem jej pomóc,ale co odpowie?

< Asii dokończ^^>

Od Madorii - Czy to ten jedyny?

Po całym dniu niańczenia dzieci mojej siostry (bo poszła sobie na randkę ze swoim partnerem) miałam wszystkiego dosyć...Poszłam nad jezioro i położyłam się maczając łapę w wodzie.Woda mnie zawsze uspokajała.Zamknęłam oczy i odprężyłam się xd.Nagle usłyszałam czyjeś kroki.Byłam jednak zbyt leniwa żeby podnieść głowę i zobaczyć kto to.
-Widzę że jesteś padnięta
-Taa...niańczenie dzieci to męka...ale jednak wolę to niż siedzenie bezczynnie w jaskini
-Czyli jest jakiś plus?
-Na to wygląda
-Chcesz iść na spacer?
Podniosłam głowę okazało się że do Maxi.
-No jasne-uśmiechnęłam się
-A gdzie chcesz iść?-zapytałam
-Sam nie wiem ale mi się nudzi a poza tym wiesz...
-Wiem...okey to może chodźmy do lasu?
-Dobra
Szliśmy całą drogę rozmawiając i śmiejąc się.Bardzo miło spędzałam z nim czas.
-Madorii?
-Tak?
-Podoba Ci się jakiś basior w watasze?
-"Tak to ty"-pomyślałam
-A bo ja wiem-odpowiedziałam omijając jego wzrok
-A Tobie?-spytałam
Wyglądał na lekko zakłopotanego ale po chwili powiedział...

< Maxi no kto Ci sie podoba? ;3>

Nowa para!

W watasze mamy nową parę, a mianowicie - Asii i Aslana! Gratulacje!
 
Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Asii - CD historii Aslana

To był najpiękniejszy i najwspanialszy moment mojego życia. Rozmowom nie było końca. Ściskaliśmy się dość długo, aż Aslan złapał mnie za łapę i powiedział dość cicho:
- Kocham cię...

Po tych słowach czułam się jak w raju... odpowiedziałam mu wyraźnie, ale cichutko:
- Ja ciebie też.- przytuliłam się do niego jeszcze bardziej.
Po chwili nasze usta zaczęły się zbliżać do siebie, aż do momentu kiedy styknęły się ze sobą.... To był mój pierwszy pocałunek... pierwszy wilk, którego tak bardzo pokochałam.

Niestety było już późno... oboje rozeszliśmy się do swoich jaskiń. Nad ranem poprosiliśmy alfę, żeby oficjalnie ogłosił nas parą.
< Aslan dokończ>

Od Aslana - CD historii Asii

Nie...To było nie możliwe!Asii jest nie widoma?Jak mogła poznać,że to ja wszedłem do ej jaskini,z kąd wiedziała jak nazywa sie ten ptak?I...i pewnie dlatego nie chciała pływać.Nawet ciekawiło mnie jak go straciła,ale nie miałem zamiaru o to wypytywać,a moje uczucie do niej w ogóle nie zmalało-wręcz rosło z każdą chwilą.Razem spędziliśmy bardzo mile czas.Śmialiśmy sie i rozmawialiśmy,kiedy nagle...Asii mnie przytuliła.Nie moglem uwierzyć,ale obiąłem ją mocno.Usmiech miałem taki wieliki.Siedziałem na kłodzie z najpiękniejszą wilczycą na świecie i sie przytulałem-to nie możliwe.Byłem wtedy najszczęśliwszy w całym moim życiu.Asii chyba też była szczęśliwa.Sciskaliśmy się długo,a ja ciagle dusilem w sobie słowa *Kocham Cię*.Chciałem te słowa wypowiedzieća,ale trochę się bałem.Ciągle dusiłem je w sobie.Ze szcześcia poleciała mi łza.Tego momentu nigdy nie zapomnę.Ja...Ja po prostu nie mogłem uwieżyć,ze w moim życiu nastała tak piękna chwila,ale mnie ciągle reczyło to,że bojej się powiedzieć co do niej czuję.Z kazdą chwilą chyba nabierałem odwagi.Kiedy skończyliśmy się przytulac chwiciłem Asii za łapę i wyszeptałem:
-Kocham Cię...

< Asii,a ty?>

Od Isaly - CD historii Pressii

Przechadzałam się właśnie po lesie, ciesząc się każdym łykiem świeżego powietrza. Powoli zbliżała się zima. Robiło się coraz chłodniej, a opadłe z drzew liście utworzyły miękki dywan, pokrywający glebę. Po chwili podszedł do mnie James.
- Mogłabyś oprowadzić nową wilczycę po terenach? – zapytał
- Oczywiście. Gdzie jest?
- Tam, za drzewami – to mówiąc wskazał na kilka dębów.
Ruszyłam w ich stronę. Tak jak mówił stała tam wilczyca.
- Hej, jestem Pressia – powiedziała
- Isaly – uśmiechnęłam się do niej – Chodź, oprowadzę Cię po terenach.
Ruszyłyśmy w stronę jeziorka.
- To jest nasz wodopój, a jednocześnie miejsce idealne dla wilków z żywiołem wody – powiedziałam – Władasz tym żywiołem?
- Tak – odparła, po czym zmieniła wygląd.
Jej sierść przybrała odcień błękitu, wyglądała, jakby spływały po niej krople wody. Dla demonstracji stworzyła „wodnego węża”, który ruszył w moim kierunku. Z łatwością sprawiłam, iż zamienił się w krople, które następnie przybrały formę kwiatów.
- Też mam ten żywioł – powiedziałam.
- To było ciekawe. Masz też pewnie żywioł przyrody? – zapytała
- Tak – odparłam.
Po chwili ruszyłyśmy w stronę wodospadu. Pressia zdążyła już zmienić wygląd. Wyglądała teraz tak jak na początku – biało-fioletowa sierść.
- Pod wodospadem znajduje się przejście na główny teren watahy – powiedziałam.
Po chwili znalazłyśmy się na polanie, pokrytej lekko żółtą trawą.
- Tutaj są jaskinie – wskazałam łapą – Myślę, że możesz sobie wybrać jedną z niezamieszkanych.

< Pressia, dokończ>

środa, 30 stycznia 2013

Od Asii - CD historii Aslana

-Ciii.....-Powiedziałam po chwili skulając się i zaczęłam się skradać. Aslan zrobił to co ja. Zaczailiśmy się w krzaki-To rzadki ptak-Złoty Gil.Niektórzy mylą go z sikorką- powiedziała szeptem i wskazała na drzewo. Wiedziałam to po jego pięknym odgłosie. Niestety odleciał.
-Poleciał...-Powiedział trochę smutno-a może pójdziemy popływać?
-Ymmm........- zwiesiłam głowę... zrobiłam już duże postępy w pływaniu, ale nie na tyle dobre by pluskać się ile wlezie.
-Nie chcesz?-Zapytał,a ja tylko pokręciłam głową-No to...Chodźmy tam...-powiedział.
Usiądziemy tam i poobserwujemy ptaki.OK?
-Yhm...-Powiedziałam i zaczęłam iść. Siedzieliśmy sobie na kłodzie bardzo długo.Słońce było już dość nisko. Szczerze nigdy nie czułam się tak dobrze i miło. On był wyjątkowy. Nie mogłam zobaczyć jak wygląda, ale odczułam do niego wielkie uczucie , które niektórzy nazywają miłością. Nie było to zauroczenie. Rozmawialiśmy długo. Nie wiem czy było jasno czy ciemno.... ale on dusił w sobie coś... chciał się najwyraźniej dowiedzieć czegoś ważnego o mnie. Myślałam co to mogło być... aż nagle mnie olśniło... przypomniałam sobie o przykrym wydarzeniu.
- Tak. Ja jestem niewidoma....- powiedziałam...
Nie mógł się nadziwić, ale jego zdziwienie szybko przeminęło i znowu śmialiśmy się z śmiesznych wydarzeń. Po chwili gdy zeszło na smutne wydarzenia... trochę pochlipałam ... trochę się wahałam aż wreszcie go przytuliłam.
< Aslan dokończ>

Obecni!

Youka, Picallo, Elri, Valixy (giga10) są obecni, można pisać opowiadania z nimi w udziale.

Od Alii - CD historii Pinkie

Superowo! Wszędzie idioci! Wszędzie się od nich roi! D: Idiotyzm w tej watasze aż przeraża i oczy od niego pieką. Nagle przyczepiła się do mnie jakaś porypana wadera... Pinkie.
- No ok, jestem Alii.- < odczepisz się od mnie? D:>
- Ładne imię- odpowiedziała.
- No wiem, że ładne...... chyba bym nie nazwała siebie głupim imieniem co? - powiedziałam arogancko.
Chwile się chwiała żeby coś powiedzieć.
- Przyjedziemy się? - uśmiechnęła się. < nic nie gadasz, robisz nadzieję, a potem znowu się odzywasz... torturujesz mnie D:>
- SPIHDALAJ!!! SŁYSZYSZ?!!! WKURZASZ MNIE TAK JAK TA CAŁA RESZTA IDIOTÓW KTÓRZY UMIEJĄ TYLKO KŁAPAĆ SWOJĄ MORDĄ I TYLE!!!- ni wytrzymałam. C:

- eee......e....mmmm..... eee.....- wahała się z odpowiedzią na moje niewyparzone słowa. C:
< nie że cie nie lubię Pinkie tylko Alii już taka jest... bez obrazy dla członków watahy XD pinkie dokończ>

Od Tęczy - Marianek

Szłam powoli i zaglądałam w wszystkie kąty pomyślałam że znajdę gdzieś atakujących i goniących żeby im pomóc coś upolować.Nagle zobaczyłam jakąś jaskinie usłyszałam z niej dziwne piski.Przyjęłam pozycję bojową i zaczęłam powoli nadal w pozycji bojowej podchodzić do jaskini.Wbiegłam do jaskini.Skoczyłam,aż naglę zobaczyłam fioletowego nietoperka.Szybko zmieniłam kierunek i uderzyłam głową w ścianę.Kiedy się obudziłam zobaczyłam obok siebie tego fioletowego nietoperza a obok niego była Skayres.
-Nic ci nie jest?-zapytała nieco poważnie
-Nie,nic.-powiedziałam wstając.-Chociaż boli mnie trochę głowa ale mi przejdzie
-Marian do mnie przyleciał i zaprowadził mnie tutaj,nie wiedziałam o co chodzi ale poszłam za nim.-powiedziała Skayres.
-Marian?-powiedziałam nieco zdziwiona.-A kto to?-zapytałam
-Hehe.Marian to ten nietoperz.-Skayres wskazała łapą na nietoperza i zaczęła się śmiać
Trochę mnie zdziwiło że nietoperz ma imię ale on był taki słodki a ten fiolet wprost do niego pasował.Podeszłam do niego.
-Heh.. masz ładne imię.-powiedziałam.-Ja mam na imię Tęcza.-uśmiechnęłam się do niego
Marian nie umiał mówić ale szczęśliwie zapiszczał jakby mnie rozumiał.
-Słodki jesteś.-dodałam patrząc na niego
Marian zapiszczał pewnie podziękował,podleciał do mnie i polizał mnie w policzek.Później złapał się tylnymi łapkami o zwisającą gałąź zasłonił twarz skrzydłami i zasnął.
-Dajmy mu trochę pospać.-szepnęła Skayres i wyszła z jaskini.
Ja też wyszłam myśląc o tym słodkim nietoperzu.

Od Iris

Chodziłam po ruinach mojej watahy. Byłam samicą alfa ale wroga wataha zaatakowała nas i zabiła wszystkie inne wilki. Przeżyłam tylko ja.
Zadawałam sobie tylko jedno pytanie "Co ja teraz zrobię?" Nie wiedziałam że los się do mnie uśmiechnie. Tak więc kiedy poszłam nad wodopuj jakaś wilczyca mignęła mi w krzakach. Podeszłam tam.
- Kim jesteś?
- A ty?
- Jestem Iris
- Ja jestem Skayres ale mów mi Skay. Szukasz watahy?
- Tak, a znasz jakąś?
- Jak chcesz to dołącz do mojej.
- Super, jesteś kochana.

Nowy członek - Iris!


Iris, obrończyni

Od Wolfie - CD historii Atosa

Przez chwilę pomyślałam,że to trochę dziwne.Najpierw chowając się za krzakami a później biec.To naprawde było dziwne.Pobiegłam za nim
-Wolfie,czemu za mna biegniesz?
-No przecież chciałeś mi coś pokazać-powiedziałam
-No już....nie
Atos miał taka dziwną,zmieszaną minę
-Dobra muszę już iść...PAAA
Zdążyłam go jeszcze zatrzymać
-Poczekaj,coś się stało?
-Nie,JA NAPRAWDĘ MUSZĘ IŚĆ!!
Ustąpiłam mu,bo chyba naprawdę się śpieszył.Po raz 2 zdziwiło mnie jego zachowanie.Teraz na początku chciał mi coś pokazać,a po chwili już nie.Coś jest z nim nie tak.Poszłam na spacer do lasu.
Było trochę nudno,tak samej.Ale kogos dostrzegłam
-Siema,Wolfie
-Hej Jenn,dobrze,że cię spotkałam
-Co jest-zapytała
-Bo koło jaskini spotkałam Atosa i powieedział mi że chce mi coś pokazać i schowaliśmy się w krzaki,ale po chwili Atos z nich wyszedł razem ze mna i pobiegł.Ja pobiegłam za nim,ale on się po chwili odwrócił i powiedział że już nie chce mi tego-czegoś pokazać
-A widziałas tam kogoś oprócz Atosa-wypytywała mnie
-No była jakas tam wilczyca...ale to chyba nie ma znaczenia?
< Jenn,ma to jakies znaczenie?>

Od Pressi


Szłam przez las i rozmyślałam o tym że pewnie mnie teraz szukają. Westchnęłam, no cóż nawet gdyby jestem za daleko żeby mnie znaleźli. Ciekawe kiedy zorientowali się że mnie nie ma. Pochłonięta myślami nie wyczułam że ktoś mnie obserwuje. Przede mnie wyskoczył jakiś wilk.
- Co tu robisz? - zapytał trochę hm, zdenerwowany?
- Ja, no, tylko chodzę i... - nie wiedziałam co mam powiedzieć
- Więc chodź sobie gdzie indziej, a nie na terenach mojej watahy - powiedział już spokojniej
- Och, przepraszam. Nie wiedziałam, ale czy ja... mogłabym dołączyć? - zapytałam z nadzieją
Basior przez chwilę się zastanawiał a ja już wiedziałam jaka będzie odpowiedź.
- No weź się zlituj - pomyślałam
- Jasne - odpowiedział - jestem James, alfa tej watahy
- A ja Pressia - uśmiechnęłam się - Emm, dzięki że pozwoliłeś mi dołączyć - to zabrzmiało raczej jak pytanie
- Nie ma za co, wybacz jestem trochę zajęty, poproszę kogoś żeby oprowadził po watasze - powiedział i odszedł


< oprowadzi mnie ktoś ^^?>

Nowy członek - Pressia!


















Pressia, obrończyni

Chat!

Z małą pomocą Modesty udało nam się zrobić prywatny chat, na którym mogą pisać tylko bywalcy (memberzy) i wyższe rangi. Dzięki tej opcji unikniemy nie potrzebnego spamu :)

Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Modesty - CD historii Asesina

- Ku*rwa nie rozumiesz?! Jesteśmy tu tylko we dwoje! Ty i ja! Sam na sam! - warknąłi odszedł.
Zostawił mnie samą. Byłam strasznie wściekła, nie dość, że mokra, pokłóciłam się ostro z Asesinem i w dodatku byliśmy na takiej pląży wyspy Filamissy z której nie do końca umiałam wrócić. Siedziałam przy kamiennym stole, nawet nie drgnęłam patrzyłam tylko jak Asesino znika w zaroślach. Postanowiłam za nim iść, żeby się nie zgubić. Szłam w pewnej odległości od niego by mnie nie zauważył. Całą drogę powrotną myślałam o nim i o tym co się stało.. A co jeśli to był przypadek?
W końcu znaleźliśmy się na znanych mi terenach. Teraz mogłam iść w swoją stronę... A jednak poszłam nie na teren główny tylko w stronę gór. Ściemniało się a ja nie miałam najmniejszej ochoty wracać do watahy.(A co gorsza spotkać Asesina!)
Las w nocy wyglądał cudownie, księżyc oświetlał drzewa... No właśnie, nie tylko drzewa! Przed moimi oczami ukazała się wielka jaskinia. Przed wajściem do jaskini widniała sylwetka dwóch wilków. Najwidoczniej mnie zauważyli:
-Kto idzie?- warknął jeden z wilków


< Diego?>

Od Stelii - Nowa wataha, nowy dom

W mojej dawnej watasze rozpętała się wojna. Rodzice nie pozwolili mi walczyć ponieważ byłam za młoda. Kazali mi uciekać, ale gdy uciekałam usłyszałam skomlenie umierających rodziców. Przystanęłam na chwilę, ale przypomniałam sobie słowa rodziców ,, Uciekaj stąd jak najdalej Stella!". Po stracie rodziców rozpaczałam całymi dniami. Gdy już miałam dwa lata postanowiłam znaleźć nową watahę. Wiele wilków odmawiało mi przyjęcia do watahy. Załamałam się, ale nie przestawałam szukać. W końcu trafiłam na watahę srebrnego księżyca. Samica alfa była bardzo miła i zgodziła się mnie przyjąć. Szłam po ścieżce wydeptanej przez wilki i zachwycałam się przepięknymi widokami. Najbardziej ujmował mnie las. Był taki cudowny! Wyglądał jakby był magiczny. W lesie ptaki tak pięknie śpiewały, a piękne i tłuste zające przystawały co chwilę i rozglądały się czy gdzieś nie czai się jakiś wilk. Z zachwytu aż otwierałam pyszczek. Wtedy James zatrzymał się, a ja zapatrzona w krajobraz nie dostrzegłam tego i uderzyłam w nią.
-Ojej! Przepraszam! Ja nie chciałam....- Zaczęłam się tłumaczyć.
-Nic się nie stało. Zaczekaj chwilę.- Powiedział basior i podbiegł do jakiegoś wilka. Za chwilę ten wilk podbiegł do mnie a James poszedł dalej.
-Witaj. Jestem Bremu. James kazał mi Cię oprowadzić.
-Ja jestem Stella.-Powiedziałam idąc za wilkiem.


< Bremu, dokończ>

Nowy członek - Stella!


Stella, obrończyni

Od Nirvany - CD historii Sauron'a

Sauron zaprowadził mnie na Wyspę Filamissy. Na początku nie miałam ochoty iść, jednak basior tak mnie namawiał, że się zgodziłam. Nic nie podejrzewałam. Kiedy jednak dotarliśmy na miejsce, totalnie mnie zamurowało. Sauron przygotował kolację. Pięknie nakryty stół, kwiaty, nawet lody truskawkowe.
- Czy on coś do mnie czuje? - myślałam. - Ja nie chcę na razie zaczynać związku...Nie chcę już szukać miłości na siłę...Ale z drugiej strony, to on się tak postarał...
W końcu, by przerwać ciszę postanowiłam się odezwać.
- To jest takie urocze...- odparłam. - Na prawdę bardzo urocze i słodkie.
- Serio? Podoba Ci się? - pytał na jednym wdechu z wyraźnym podnieceniem.
- Tak...- wymusiłam uśmiech. - Takie przyjacielskie śniadanie, gdzie dwoje przyjaciół mogą pogadać o ich przyjaźni, porozmawiać o swoich pozostałych przyjaciołach, obgadać swoich nie przyjaciół, no i ogólnie utrzymać swoje przyjacielskie relacje...- powiedziałam kilkakrotnie podkreślając słowo ''przyjaciele''.
- Tak, oczywiście, przyjaciele...- szepnął.
Ja tylko zaśmiałam się i usiadłam na krześle. Zdawało mi się, że Sauron chciał mi je odsunąć, jak dżentelmen, ale wtedy ja szybko usiadłam i sama wsunęłam sobie krzesło. Po chwili oboje z wielkim apetytem zjadaliśmy smakowite lody truskawkowe.

<Sauron?>

Od Cattle - CD historii White

-Skończyłam!-wrzasnęłam,siedząc nad czymś,co w przyszłości miało być najlepszymi skrzydłami dla wszystkich wilków.Wyszłam z jaskini i poszłam nad łąkę.Czas przetestować to cudo...
Założyłam,uruchomiłam,odepchnęłam się i...Otworzyłam oczy.Wokół mnie tańczył korowód jasnych chmurek,wataha była jak mrowisko,nade mną niezliczona wielkość niebieskiego nieba...No,po prostu raj.Nawet nie zauważyłam,jak znalazłam się blisko granicy watahy."Czas skręcić,koniec zabawy"-pomyślałam.Szarpnęłam za linkę.Nic się nie stało.Drugi raz.Też nic.Taa,wiedziałam że w końcu się zepsuje.Szarpnęłam mocno po raz trzeci...I już tańczyłam z wiatrem.Skrzydło się wygięło i cały układ kierowniczy siadł.Wirowałam,latałam w górę i w dół...Nie wiem,jak znalazłam się przy kanionie.Zaraz,tam ktoś stał...White?
-White!Odsuń się!Whiite!
White odwróciła tylko głowę i spojrzała na mnie pytająco.
-Whiite,odsuń-onieonieonieonieoNIEEE~
*BUM*
W try miga już leżałam na White.I na dodatek skrzydła ją przygniotły.

< White,dokończ>

Esme odchodzi!


Powód odejścia: decyzja właściciela

Od Demona - CD historii White

- Co ty, do cholery, wyprawiasz?! - zauważyłem White na krańcu klifu, a ta się odwróciła
- Odchodzę... Nie mam po co żyć... - łza spłynęła jej po policzku
- Nawet nie próbuj! Jeśli ty zginiesz, to po co ja mam żyć?
- Nawet się mną nie przejmowałeś!
- Bo... Byłem z siostrą... - przyznałem się
- Ach tak? Wolisz siostrę ode mnie?!
- Nie! Kocham cię nad życ... - nie dokończyłem, bo... Skoczyła...
Szybko rozwinąłem skrzydła i również skoczyłem. Złapałem ją w ostatniej chwili i odleciałem do swojej groty
- Co ty wyprawiasz?! - zdenerwowała się moja ukochana
- Ratuję cię - złapałem ją, widząc, że próbuje zwiać
- White... Kocham cię nad życie i nigdy nie dam skrzywdzić... Czy to ci nie wystarcza? - zapytałem, jednak ona nie odpowiedziała
- White... Jesteś moim życiem, co oznacza jeśli ciebie zabraknie, to i mnie musi zabraknąć... - powiedziałem cicho i pocałowałem ją

<White? Jaka reakcja?>

wtorek, 29 stycznia 2013

Od White

Stawiając lekko kroki czułam ulgę. Szłam coraz dalej....A gdzie ? Tam gdzie zawsze...Na grób Korony. Spojrzałam się na nędznie ustawiony grób. W nim leży ciało wilka... Kogoś kogo kocham... Spojrzałam się po raz drugi. Łza zakręciła mi się w oku lecz...Jestem nieugięta. Zamknęłam oczyska i.....Odeszłam. Poszłam jak najdalej. Tam gdzie już nie poczuję bólu...Do swej jaskini. Mojego miejsca. Tu czuję się bezpieczna...Tak jak zawsze położyłam się i....Zasnęła. Na następny ochydny, okropny i nędzny dzień czułam się źle. Oczywiście...Ból i smutek ale....To było gorsze. Tak, jestem siorotą stworzoną przez Boga tylko po to, aby zsyłał na mnie ból...Ale jestem też wredną i nędzną waderą która nienawidzi siebie. Ehh...Muszę zginąć. Demon nie zwraca na mnie uwafi. Wogulę. Ehh...Muszę żyć dalej. Lecz gdy dojdę na sam koniec kanionu....Zniknę. Odejdę. Do jaskini weszedł.......Green.
-Co ci jest ?!
-Nic.
-Przecież widzę !
-ODEJDŹ !
Green wyszedł. To raczej oczywiste. Ja poszłam nad kanion, stanęłam na końcówce i.....
<Proszę niech ktoś dokończy inaczej zginę !>

Od Ichidy - CD historii Jamesa


Gdy James zostawił nas samych, podszedłem do łóżka Saphi, usiadłem i oparłem się o ścianę.
-Jak się czujesz? - Spytałem.
-Trochę lepiej...Już nie boli mnie aż tak głowa. - Powiedziała słabym głosem.
-To dobrze że ci lepiej. - Powiedziałem i uśmiechnąłem się.Później rozmawialiśmy
o jej samopoczuciu, i różnych bzdetach.Przesiedziałem tam całe południe.Na koniec,
gdy juz małem wychodzić zatrzymała mnie.
-Dzięki że spędziłeś przy mnie prawie cały dzień. - Powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
Ja też tak zrobiłem.Usmiechnęła się.Przy wyjściu migła mi jakaś postać, ale sie tym nie
przejąłem.
-Do jutra. - Powiedziałem miłym głosem.
-Do jutra. - Odpowiedziała mi Saphi.Gdy wyszedłem zza rogu wyskoczyła Nirvana.
-Jezu Nirvana! - Powiedziałem troszke wystraszony.
-Hah, wystraszyłeś się? - Powiedziała żartobliwie, i dodoała.-Dobra, nie wychodząc z tematu...
Podoba ci się moja siostra? - Spytała tak po prostu.Chwilę się zastanowiłem i odpowiedziałem:
-Tak
-A jak bardzo? - Była bardzo dociekliwa.Znowy po chwili zamyślenia odpowiedziałem:
-Bardzo. - Powiedziałem patrząc w ziemię.
-Bardzo, bardzo? - To było trochę denerwujące.
-Tak, bardzo!Nirv, mów na temat! - Nie wytrzymałem(niestety)
-Bo wiesz...mogła bym pomóc ci się do niej wystarczająco zblizyć... - Zaskoczyła mnie tym.
-To zgadzasz się czy nie? - Była niecierpliwa.
-Nirv, nie potrzebna mi twoja pomoc.Umiem sobie poradzić... - Powiedziałem pewny siebie.
-No chyba nie sądzę. - Powiedziała nie przkonana moimi słowami i dodała. - Nawet jeśli nie
chcesz i tak ci pomogę. - Powiedziała stanowczym tonem.Nie widziałem sensu, dla którego
chciała mi pomóc.
-Mam takie pytanie Nirvana....
-Jakie? - Spytała zaciekawiona.
-Dla czego mi pomagasz?Przecież nic z tego nie masz. - Spytałem, a ona szybko odpowiedziała:


<Nirvana, po co mi pomagasz?>

Od Hadesa - CD historii Selene

Rozmawiałem z PAZUREM ,gdy nagle zauważyłem Selene .PAZUR obrócił się aby zobaczyć w na kogo się patrzyłem lecz już tam Sel nie było .Trochę się zdziwiłem ale pomyślałem że sobie poszła .
-I jak pomożesz ??
-Nie nie mogę tego zrobić !!!
Nagle się na mnie rzucił .Jeszcze trochę a by mnie ugryzł w szyje ale go odepchnełem .
- Co ty robisz ??
-Jak co , nie chcesz mi pomóc to nie
I zaczoł biec w stronie Selene ,szybko pobiegłem za nim i ugryzłem go w nogę .Nagle się obrócił .
-Zapłacisz za to
Staneliśmy do walki .Walka długo trwała ale ją wygrałem .Wieczorem poszedłem przeprosić Selene .
-Przepraszam ciebie -powiedziałem
-nic się nie stało -odpowiedziała
-naprawdę -powiedziałem ze zaskoczeniem
-tak przecież musiałeś tak zrobić - odpowiedziała
Może jutro pójdziemy na spacer nad jezioro
(dokończ Sel )

Od Aslana - CD historii Asii

Byłem dość speszony dlatego szubko spytałem się Asii czy chce się przejśc.Na szczeście sie zgodziła.Nie wiem dlaczego,ale Asii trochę nie pewnie stawiała nogi.Czesto albo powąchała,albo jak to nazwać szukała czegoś łapą.Chciała chyba to robić tak żebym nie widział dlatego nie patrzałem na jej nogi.Bardziej zainteresowały mnie jej oczy.
-Ciii.....-Powiedziała po chwili skulając się i zaczęła sie skradać.Nie wiedziałem znowu o co jej chodzi,ale robie m to co ona.Zaczailiśmy siew krzaki-To rzadki ptak-Złoty Gil.Niektórzy mylą go z sikorką-Powiedziała szeptem i wskazała na drzewo.Chwile szukałem gdzie on jest,ale ujżałem go.Miał piękny złoty brzuszek.Szkoda,ze odleciał.
-Poleciał...-Powiedziałem troche smutno-a może pójdziemy popływać?
-Ymmm........-Zwiesiła głowę.
-Nie chcesz?-Zapytałem,a ona tylko pokręciła głową-No to...Chodźmy tam...-Wskazałem łapą kłodę,a Asii chyba,chyba przez chwilę "szukała" mojej łapy-Usiądziemy tam i poobserwujemy ptaki.OK?
-Yhm...-Powiedziałe i zaczęła iść.Sziedzieliśmy sobie na kłodzie bardzo długo.Słońce było już dośc nisko.Ja patrzałem na najpiękniejsza waderę na świecie.Tylko jedno mnie zaciekawiło "Dlaczego jak patrzy na słońce jej oczy sie nie "świecą",znaczy,że nie ma tam odbicia słońca".Chciałem ją o to zapytać,ale chyba nie miałem odwagi...

< Asii...proszę dokończ>

Nowy pupilek - Marian!

W watasze mamy nowego pupilka, nietoperza - Mariana. Możecie go zobaczyć w zakładce ''Pupilki''. Macie możliwość głaskania go i karmienia (muszką). Możecie pisać opowiadania z naszym Marianem (nie umie on mówić!) ;) Podoba się?

Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Asii - CD historii Aslana

Atos oprowadzał swoją rodzinę po terenach watahy. Nagle przyszli odwiedzić moją jaskinię. Szczerze byłam bardzo zajęta i skupiona. Jeden mały błąd w zagregowaniu i musiałabym zacząć od nowa. Przywitałam się szybko i skora do rozmów nie byłam... oj nie. Ale on... miał taki łagodny głos i chyba miły z charakteru.
-Hej Asii...-Powiedział.
-Hej Aslan- Odpowiedziałam.
Podszedł do mnie.
-Co robisz?-Zapytał.
-Sekreguję zioła-Odparłam.


Dokładnie przyglądał się każdym moim ruchom, najwidoczniej chciał coś powiedzieć, ale się wahał. Kiedy skończyłam na jednym tchu powiedział :
- Pójdziemy się przejść?
- Jasne. Jeśli chcesz. - uśmiechnęłam się.

< Aslan dokończ>

Ponad tysiąc!

W naszej watasze jest już ponad tysiąc postów! Dziękuję Wam!

Wasza samica alfa,
Skayres.

Od Aslana - CD historii Atosa

Fajnie się chodziło i poznawało nowe wilki.Mam tu nawet wielu krewnych.Szliśmy właśnie do jaskini młodej bety.Weszliśmy do środka.
-Witaj,Asii-Powiedział Atos-To ja Atos,przyprowadziłem moją kuzynkę i kuzyna-Asii tylko zwróciła do nas głowę,ale po tem dalej zaczęła coś robić z ziołami-Kely i Aslana.
Ja się chyba zakochałem?!Asii była na prawdę piękna.
-Hej...-Powiedziała Asii po czym podeszła do nas.Wyciągneła łapę do Kely-Witaj Kely!-Powiedziała.Po czym podeszła do mnie-Hej Aslan...-Miała piękny głos...w ogóle cała oa była piekna.Wyglądała na bardzo spokojną wilczycę.Szkoda,ze od razu mieliśmy iść...Nie ja postanowiłęm tam wrócić dlatego po cichu odeszłem od Atosa i Kely.Poszłem do Asii.
-Hej Asii...-Powiedziałem i właśnie miałem powiedzieć "To ja Aslan" gdy....
-Hej Aslan-Odpowiedziała.Podeszłem do niej.
-Co robisz?-Zapytałęm.
-Sekreguję zioła-Odparła.

< Asii liczę,że dokończysz>

Od Creepa

Ranek wypełniony był smutkiem i bólem...Niestety straciłem rodziców. Gdzy urodził się mój młodszy brat zniknął. Ehh...
>2 lata po zniknięciu Brema<
Kolejny dzień. Myślałem że znowu ktoś z moich przyjaciół umrze. Nie myliłem się. Za kilka godzin do jaskini weszła moja prztjaciółka. Oznajmiła mnie że mój przyjaciel umarł. Wyszedłem powolnie z jaskini i wciągnąłem powietrze. Usłyszałem wycie wilków.
"To chyba już czas na znalezienie domu..."-pomyślałem.
Odszedłem daleko w las niezastanawiając się nad niczym. Ogólnie nie miałem łatwego życia. Szukałem mojego brata, matki i ojca lecz oni już chyba nie żyją. Nagle spotkałem pewnego wilka. Był duży i warczał.
-Kim jesteś ?-spytał. Miał podobny głos do....Brema...
-Jestem Creepi a ty ?
-Jestem Bremu. Lepiej stąd idź.
-A co tu takiego jest ?
-Wataha.
-A gdzie jest alfa ?
-Tam-pokazał mi drogę do groty.
Poszedłem do tej groty. Tam siedział wilk.
<James dokończ>