Obudziłam się rano,patrzę na kalendarz i widzę...Dzień Przytulania!
Zjadłam szybko śniadanie i pobiegłam szukać kogoś kogo mogę
przytulić.Spędziłam chyba po godzinie w każdym miejscu.Hmm...Dość słabo
mi szło,bo już wieczór,a ja przytuliłam 20 wilków na jakieś 130.Wciąż
szukałam nowych wilków,bo chciałam pobić mój życiowy rekord-100
wilków.No więc kończył się dzień i miałam mało czasu.Odwiedziłam jeszcze
raz wodospad i polanę.Przytuliłam jeszcze 10 wilków.Potem poszłam do
Marianka.Po drodze był wielki ruch,więc przytuliłam jeszcze
70.Tak,dokładnie 70 wilków,Nietoperz zachowywał się spokojnie,ale chwilę
później jakby dawał mi jakieś znaki.Odwróciłam się.Zobaczyłam
wilka.Przypomniało mi się jak spotkałam Atosa w smoczej jaskini.Nie
chciałam go spotkać drugi raz.To by było dość dziwne,że tak na siebie
wpadamy. A wilkiem był...No nie...Atos.Wszedł.Uśmiechnęłam się na
powitanie.On mi się ,,Odśmiechnął".Tak w ogóle jeszcze jego nie
przytulałam.Reszta wilków które jeszcze nie dostały ode mnie uścisku
jest na aktualnie nie obecna w watasze.Nagle,nawet sama nie wiem
dlaczego przytuliłam Atosa i wybiegłam z jaskini.Wydaje mi się że nawet
nie dlatego że chciałam pobić rekord.Coś we mnie kazało to
zrobić.Poszłam do jaskini i zasnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz