Myślę, że kolacja się udała. Nirv dobitnie mi oświadczyła, że jestem dla niej tylko przyjacielem. Z jednej strony trochę mi przykro, ale chociaż to. Było już późno więc odprowadziłem Nirvanę do jej jaskini (jak zawsze) i sam udałem się na spoczynek.
* Następnego dnia rano*
Jak codzień poszedłem odwiedzić Nirvanę. Przed jej jaskinią skoczyła na mnie Saphira.
-Szczęśliwego dnia przytulania!-krzyknęła z całej siły mnie obejmując.
-i nawzajem- odparłem z radością. To już dziś? Jeśli tak idę przytulić Nirv. Jak przyjaciele, co wielokrotnie przypomniała mi na wczorajszej kolacji. Chciałem ją dzisiaj zabrać na spacer. Pomyślałem, że może przyłączą się Saphi i Ichida. W sumie fajnie by było iść z paczką przyjaciół na krótką przechadzkę po watasze.
-Szczęśliwego dnia przytulania!-krzyknąłem ściskając Nirvanę z całej siły.
-Hej, bo mnie udusisz!-wrzasnęła próbując się wyrwać. Postawiłem ją na ziemię.
-Może pójdziemy na spacer? Ty, ja, Saphi i Ichida?- zapytałem.
-Ok. Kto ostatni przy wodospadzie ten zgniłe mięso.-krzyknęła i popędziła przed siebie. Natychmiast rzuciłem się za nią w pogoń. Na miejsce dotarłem jako pierwszy ^^. Saphira i Ichida już na nas czekali. Spędziliśmy całe przed południe bawiąc się w najlepsze. Szkoda, że czas płynął tak szybko.... E tam. Co to za różnica? ważne, że się dobrze bawimy. Na koniec naszego spotkania uściskaliśmy się. Rozeszliśmy się do swoich jaskiń. Trochę zgłodniałem, więc postanowiłem iść na polowanie. Powaliłem trzy króliki. Do tego postanowiłem zjeść garść malin. Według mnie - całkiem syty posiłek. Potem poszedłem do Chloe. Rozmawialiśmy całe popołudnie. Wróciłem do swojej jaskini. chciałem iść spać, kiedy usłyszałem ciche pukanie. Odsunąłem głaz zastępujący drzwi i nie uwierzyłem własnym oczom.
-Nirvana?-spytałem zaskoczony- Co ty tu robisz?!
-Chciałam ci coś powiedzieć...
<< Co chcesz mi powiedzieć, Nirvana?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz