- Weź przestań... Ja naprawdę... To znaczy... Tam nie było nikogo prócz mnie i Ciebie.
- Yhym... - powiedziałam sarkastycznie. - Naprawdę! Nie wiem jak Ci to udowodnić. - To po co mnie niby zaprosiłeś? - zapytałam podniosłym tonem jednocześnie stając.Basior zagapił się najwidoczniej i walnął w drzewo. - Chole*ra! - mruknął pod nosem masując się po głowie. Wysłałam w jego stronę szeroki uśmiech. - No ja... Zaprosiłem Cię... Bo ty i ja... Znaczy nie!... Em... Chciałem się Ciebie zapytać... Albo nie... Kurde...-strasznie się jąkał, nic z tego nie rozumiałam... - As? Wyduś to z siebie, co ty chcesz mi powiedzieć?- podejrzewałam o co mu chodzi, uśmiechnęłam się. - E... Bo.. Bo chciałbym, żebyś my się zaprzyjaźnili!!!- wydusił z siebie, ale chyba chciał mi powiedzieć coś innego. -Ooch.. Zaskoczyłeś mnie z tym pytaniem . Ja.. Ja się zgadzam ale mam nadzieję, ze więcej pomiędzy nami nie będzie takich przykrych sytuacji. -Emm, tak! No jasne- uśmiechnął się promiennie i ukazał mi zwoje zęby -Może spacer?-zaproponowałam Asesino nie powiedział nic tylko kiwnął twierdząco. Ruszyliśmy prosto przed siebie. Podczas spaceru dużo rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Asesino opowiedział mi dużo o sobie a ja mu dużo o mnie. Opowiedziałam mu swoją historię. Nie mieliśmy jeszcze okazji porozmawiać spokojnie i bez kłótni. Basior miał niezwykłe poczucie humoru. Co chwila zasypywał mnie dowcipami, nie miałam już siły się śmiać <Asesino?> |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz