Byłem dość speszony dlatego szubko spytałem się Asii czy chce się przejśc.Na szczeście sie zgodziła.Nie wiem dlaczego,ale Asii trochę nie pewnie stawiała nogi.Czesto albo powąchała,albo jak to nazwać szukała czegoś łapą.Chciała chyba to robić tak żebym nie widział dlatego nie patrzałem na jej nogi.Bardziej zainteresowały mnie jej oczy.
-Ciii.....-Powiedziała po chwili skulając się i zaczęła sie skradać.Nie wiedziałem znowu o co jej chodzi,ale robie m to co ona.Zaczailiśmy siew krzaki-To rzadki ptak-Złoty Gil.Niektórzy mylą go z sikorką-Powiedziała szeptem i wskazała na drzewo.Chwile szukałem gdzie on jest,ale ujżałem go.Miał piękny złoty brzuszek.Szkoda,ze odleciał. -Poleciał...-Powiedziałem troche smutno-a może pójdziemy popływać? -Ymmm........-Zwiesiła głowę. -Nie chcesz?-Zapytałem,a ona tylko pokręciła głową-No to...Chodźmy tam...-Wskazałem łapą kłodę,a Asii chyba,chyba przez chwilę "szukała" mojej łapy-Usiądziemy tam i poobserwujemy ptaki.OK? -Yhm...-Powiedziałe i zaczęła iść.Sziedzieliśmy sobie na kłodzie bardzo długo.Słońce było już dośc nisko.Ja patrzałem na najpiękniejsza waderę na świecie.Tylko jedno mnie zaciekawiło "Dlaczego jak patrzy na słońce jej oczy sie nie "świecą",znaczy,że nie ma tam odbicia słońca".Chciałem ją o to zapytać,ale chyba nie miałem odwagi... < Asii...proszę dokończ> | |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz