wtorek, 29 stycznia 2013

Od White

Stawiając lekko kroki czułam ulgę. Szłam coraz dalej....A gdzie ? Tam gdzie zawsze...Na grób Korony. Spojrzałam się na nędznie ustawiony grób. W nim leży ciało wilka... Kogoś kogo kocham... Spojrzałam się po raz drugi. Łza zakręciła mi się w oku lecz...Jestem nieugięta. Zamknęłam oczyska i.....Odeszłam. Poszłam jak najdalej. Tam gdzie już nie poczuję bólu...Do swej jaskini. Mojego miejsca. Tu czuję się bezpieczna...Tak jak zawsze położyłam się i....Zasnęła. Na następny ochydny, okropny i nędzny dzień czułam się źle. Oczywiście...Ból i smutek ale....To było gorsze. Tak, jestem siorotą stworzoną przez Boga tylko po to, aby zsyłał na mnie ból...Ale jestem też wredną i nędzną waderą która nienawidzi siebie. Ehh...Muszę zginąć. Demon nie zwraca na mnie uwafi. Wogulę. Ehh...Muszę żyć dalej. Lecz gdy dojdę na sam koniec kanionu....Zniknę. Odejdę. Do jaskini weszedł.......Green.
-Co ci jest ?!
-Nic.
-Przecież widzę !
-ODEJDŹ !
Green wyszedł. To raczej oczywiste. Ja poszłam nad kanion, stanęłam na końcówce i.....
<Proszę niech ktoś dokończy inaczej zginę !>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz