(Anorii)
Sylwester już niedługo. Gdy inne wilki smacznie spały ja w jaskini
planowałam jak to wszystko przygotować, przecież muszę pomóc alfą. Od tego są
bety. Przygotowałam kosze kwiatów i innych dekoracji. Trochę wody i upolowałam
świeżutkie sarny. Tak więc pracowałam na pełnych obrotach. Dekorowałam drzewa na
terenie głównym. Rozrzucałam kwiaty tu i gdzie nie gdzie. Czułam się słabo, nie
z przemęczenia. Dekorowałam ostatnie drzewo gdy pojawił się Niko.
- Oho! To
ty od kiedy tu jesteś?! Wszystko przygotowane,a to dopiero ranek. Nie jesteś
zmęczona?- zadawał wiele pytań.
Nic nie odpowiedziałam, bo straciłam
równowagę. W jednej chwili złapał mnie Niko, ale ja już potem
zemdlałam.
(Niko)
Wstałem wypoczęty. Usłyszałem jakieś szmery na
terenie głównym. Zobaczyłem Anorii. Pracowała jak najęta! Moja siostrzyczka
nigdy nie była tak przejęta! Podszedłem do niej. Dekorowała drzewo kwiatami itp.
rzeczami.
- Oho! To ty od kiedy tu jesteś?! Wszystko przygotowane,a to
dopiero ranek. Nie jesteś zmęczona?- zadałem kilka prostych pytań.
Nic nie
odpowiedziała, straciła równowagę i spadła. Zdążyłem ją złapać, ale straciła
przytomność.
Zaniosłem ją do medyków, a oni robili to co słuszne.
- Bardzo
źle? - zapytałem z troskliwością.
- Nie będę ukrywać ale jest z nią bardzo,
bardzo źle. - odpowiedział jeden z medyków.
Podszedłem do Skay....
-
Anorii chyba nie będzie na sylwestrze....
- Dlaczego?!- zapytała ze
zdziwieniem.
- Bo coś z nią się stało.
< Skay dokończysz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz