-Ehm,przepraszam,że przerywam ale może widzieliście Emi?-spytał
Arsus
-Nie.-odparliśmy, dokładnie przyglądałem się Arsusowi.
-Nie a co się
stało?-spytałem troszkę zaciekawiony
-Bawiła się i nagle gdzieś wsiąkła
mimo,że obserwowałem ją.Boję się o nią.-dodałem cicho.
Nagle przewróciła go
roześmiana Emi.Trzymała w łapkach tego motylka,którego niedawno złapała.
-Ehm
to już dziękuje.Do zobaczenia.-wziął ją na grzbiet ale ta skoczyła zeniego i
podbiegła do mnie.
-Pobawimy się?-spytała trzymając nadal w łapkach
motylka.
- Jak chcesz. - odpowiedziałem.
Bawiliśmy się długi czas. Raz
w chowanego, drugi raz w ganianego... aż na niebie widać było księżyc.
- Emi
chodź... musimy już iść. - powiedział do swojej siostry.
- Panie Arsus, niech
pan zaczeka! A czemu pan ostatnio jest taki smutny?- zapytałem się go oczekując
szybkiej odpowiedzi.
< Arsus dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz