Obudziłam się gdy słońce już wstało.Przeciągnęłam się jak kot i krótko
ziewnęłam.
-W końcu wstałaś!-Myślałam że to Skay, ale kiedy się odwróciłam
zobaczyłam Victoriusa.
-Cześć Victorius.-Chciałam powiedzieć "Dzień dobry"
ale to by było za bardzo formalne.
-Nie lubię kiedy ktoś mówi do mnie pełnym
imieniem.
-Przepraszam, nie wiedziałam.-Mówiąc to uśmiechnęłam się
lekko.
-Nie szkodzi, mów mi Vic.-Uśmiechnął się tak samo kiedy zobaczyłam go
pierwszy raz.
-Nawet trochę lepiej, a tak ogólnie po co
przyszedłeś?-Zabrzmiało to trochę nieuprzejmie.
-Mam dla ciebie śniadanie
powitalne.
-Śniadanie powitalne?
-To taki prezent powitalny.
-Aha,
czyli to prezent od całej watachy?-Już się ucieszyłam że wszyscy chcą mnie
powitać.
-No tak jakby...
-A dokładniej?
-Dokładniej to prezent
odemnie.-Nie wiedział jak zareaguję, więc posmutniał.
-To super!-Gdy to
powiedziałam na jego twarzy automatycznie pojawił się uśmiech.
-To
chodź!-Pomyślałam "Gdzie ty chcesz mnie zabrać?"I chciałam mu to powiedzieć,
ale
nie zdążyłam, bo wziął moją łapę w swoją. Na początku ciągnął mnie, potem
już normalnie
szedłam z nim.
-Już prawie jesteśmy.-Gdy to usłyszałam,
ujrzałam przed sobą piękną górkę.Jej szczyt
był płaski, z boków porośnięta
była pięknymi kwiatami.
-Na górze jest prezęt.-Nie zdążył powiedzieć do
końca, a ja już biegłam na górkę
śmiejąc się.Bieg za mną, też się śmiał.Jego
śmiech był ukojeniem na moje uszy.
Gdy dobiegłam na szczyt zobaczyłam że na
środku na bięknych brzozowych liściach
leżał królik.Gdy dobiegł do mnie
zatrzymał się i uśiadł z jednej strony królika.
-Siadaj po drugiej stronie.-W
ogóle nie przestawał sie uśmiechać i ja tak samo.
I zaczęliśmy
jeść.
-Pyszny ten królik.-Jego mięso było delikatne, a smak rozchodził się w
ustach
-Mam talent do łapania pysznych królików.-Powiedział
żatobliwie.
-Chyba naprawdę będę z tobą polować.
-Nauczył bym cię jakie
wybierać.-Jego uśmiech był powalający.
Gadaliśmy trochę o naszej
przeszłości.Gdy skończyliśmy już jeść
patrzeliśmy sobie głęboko w
oczy.
-Dzięki za wszystko.-Jeszcze nigdy się tak nie czułam, to był mój 2
najlepszy dzień
w życiu.
-Nie ma za co.-W chwili gdy to powiedział
pocałowałam go w policzek.Zdziwił się, ale nic
nie powiedział bo pobiegłam w
stronę łąki.Siedział tam dłuższą chwilę patrząc przed
siebie.Potem pobiegł w
moją stronę.Gdzy dotarłam już do łąki podbiegł do mnie i
przytulił
mnie.Zdziwiłam się tak samo jak on wtedy, ale odrazu też się
przytuliłam.
Staliśmy tak dłuższą chwilę, potem rozluźniliśmy uścisk i
usiedliśmy na przeciwko siebie.
-Zostańmy
przyjaciółmi.-Powiedział
-Dobrze.-Mówiąc te słowa uśmiechnęłam się najszerzej
jak mogłam.Robiłam różne rzeczy by
tylko nie mysleć o Vic'u i Kibie.Poznałam
przeszłość Vica, a o Kibie nie wiedziałam nic.
Wieczorem poszłam do swojej
jaskini.W końcu uległam myślą i rozmyślałam.
-Vic to mój
przyjaciel...-Szeptałam sobie by zagłuszyć myśl o wspólnym życiu.Gdy
przypomniałam sobie o śnadaniu,nagle zauroczenie w Kibie prysło.
Został
Victorius.Mówiłam sobie "Wyznam mu miłość, ale nie teraz.Potrzebuję trochę
czasu"
lub "Niewiem jak zareaguje jeśli powiem mu to teraz"
W końcu
zmęczona tym wszystkim zasnęłam.Teraz śnił mi się on śmiał
się...
<Victorius dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz