Z rana wybrałem się na spacer.To przerażające bo lubię spać do południa.Teraz to
już mnie się boję o młodszą siostrę bo już jest dorosła ale to inna
historia.
Wracając do rzeczy o tej nienormalnej porze wychodząc na spacer
zastanawiałem się co mnie podkusiło aby skierować się pod jaskinię
alf.Oczywiście przywitano mnie chłodnymi spojrzeniami ale miałem to
gdzieś.Jeszcze trochę a spacery zostaną zabronione.
zatrzymałem się na moment
tam,pogrzebałem w ziemi i wracałem do siebie ale ktoś mnie jak na złość
zatrzymał.Ta,to była ta Kleopatra.
-Nie masz lepszych już zajęć?-spytałem z
poirytowaniem
-Nie.-odparła z uśmiechem co mnie wkurzyło
-To znajdź sobie
coś innego.-rzuciłem przez ramię i szedłem dalej
Znowu mnie
zatrzymała.
-Czego do *holery chcesz!?
Stała bez ruchu i milczała.
-Daj
mi teraz spokój.-po tym szedłem do jaskini i położyłem się głęboko w
rogu.
jakie to wnerwiające.Nie ma się spokoju kiedy go potrzebujesz.Eh,co za
ironia losu...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz