poniedziałek, 31 grudnia 2012

Od Ari - pierwszy dzień

-Oto część naszego terytorium.-Powiedziała z uśmiechem Skayres.
-Piękny ten wodospad!-Zabrzmiało to tak, jak bym nigdy nie widziała wodospadu.
-Czyli że to tylko część waszego terytorium?-Zapytałam z lekkim zdziwieniem.
-Tak, żeby dojść do reszty musimy udać się przez niego na drugą stronę.
-Czyli pływać...-Nigdy nie lubiłam pływać, bo kiedy wychodziłam z wody po kilku minutach
miałam dosłownie szron na plecach.
-A co, boisz się wody?-Powiedziała Skayres z lekko złośliwym uśmieczkiem.
-Nie!Tylko nie lubię pływać bo...A z resztą sama zobaczysz kiedy wyjdę z wody...
-No dobrze płyńmy już.-Powiedziałam zrezygnowana.
Dopłynęłyśmy do tunelu przypominającego norę.
-Teraz tylko,musimy iść do końca tej nory i już jesteśmy na łące.-Gdy to powiedziała
odrazu mi ulżyło."Zdąrzę się otrzepać ze szronu"pomyślałam.Po kilku minutach widziałam
jak z końca tunelu dobiegało światło.
-Już prawie jesteśmy,a tak po za tematem możesz mówić do mnie Skay.
-Dobrze SKAY.-Powiedziałam tak dla uprzejmości, ale zabrzmiało jak bym mówiła to z
przymusem.
-I już,jesteśmy na łące.-W chwili gdy to powiedziała ujrzałam duże stado wilków
uśmiechających się do mnie.Kiedy patrzyłam na nich zauważyłam dwóch cudnych przystojniaków,
z którymi aż chciało się flirtować.Stali obok siebie.
-Uwaga!To jest Aria!A oto nasze stado...-Dalej nic już nie słyszałam,
tylko patrzyłam na nich jak na obrazki.Skay chyba wymieniała imiona wszystkich, bo co po
chwilę jeden z wilków podnosił do mnie łapę.I oto w pewnym momęcie usłyszałam ich imiona ten z lewej był czarny, miał skrzydła i
nazywał się Victorius, chyba miałam jeszcze trochę szronu na grzywce bo uśmiechnął się szerzej.Wilk z prawej miał złote oczy,ale jakby takie inne niż u Victoriusa,
był biały w swoim pyszczku(tak to ujmę) miał kwiat, którego nigdy nie widziałam.Kiedy
przedstawiła już wszystkich przeszłyśmy dalej.Gdy straciłam ich z oczu, nagle ocknęłam się
z tego "magicznego zauroczenia".
-Tu jest nasz las, idealny do polowań.Odok stoją jaskinie, a wnętrze karzdej
jest identyczne.Więc czasami można się zgubić.
-Jak pokazywałam ci wodospad, to obok niego znajduje się jeziorko z krystaliczne
czystą wodą.
-To już wszystko?Nie że jestem znudzona, tylko że cały ten teren jest ogromny i Po prostu
jestem godna podziwu ale...
-Dziękuję-Powiedziała Skay z szerokim uśmiechem, przerywając mi.-Zapomniała bym!
-O czym?!-Spytałam automatycznie.
-Jest jeszcze do pokazania cała wyspa Filamissy!
-To ja już sobie daruję...
-A co, nudze cię?-Powiedziała smutnym głosem.
-Nie tylko jestem już zmęczona, a robi się już cimno.-Powiedziałam ziewając.
-No dobrze.Wracamy.-I tak wróciłyśmy na łąkę.Stado już rozchodziło się do swoich jaskiń.
Zostało tylko kilka wilków, wszyskie o czymś rozmawiały.
-Przepraszam.-Żekła Skay.
-Za co?-Spytałam zaniepokojona.
-Nie zapytałam cię o żywioł!
-Ach tak,mój żywioł to lód i natura.
-Trochę do siebie nie pasują, ale przecież tego się nie wybiera.-Jej głos był miły.
-A tak i jeszcze coś!-Nagle się zerwała.
-Nie powiedziałam gdzie twoja jaskinia!-Pokazała mi dokładnie co i gdzie.
-Pójdę jeszcze na zewnątrz.
-Dobrze, idź.-Powiedziała znowu swoim miłym głosem.
Wyszłam na zewnątrz, nikogo nie widziałam.Położyłam się na środku łąki i patrzyłam w
przejrzyste granatowe niebo, które błyszczało od gwiadz.Nagle poczułam że moje powieki robią
się cięrzkie.Zamknęłam oczy.Śniła mi się Matka która wraz z moim bratem i ze mną biegała
radośnie po łące.I znowu byłam szczęśliwa...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz