Nuuuda.Wszędzie nuuda.Nie mam pomysłów na nowe
wynalazki.Po wojnie wszystko jakby...Ucichło.To mnie zaczyna dobijać.Z nudów
złapałam jakiegoś małego zająca.Poszłam nad jezioro,bo tam najlepiej mi
rozmyślać.Gdy już tam byłam,zobaczyłam Kibę,siedzącego i wpatrującego się w
taflę jeziora.Podeszłam do niego.
-Widzę,że mamy takie samo ulubione miejsce przesiadywań.-przysunęłam do niego zająca.-Chcesz trochę? -Nie,dzięki. -Spoko.-powiedziałam i zaczęłam jeść. -Cattle... -No? -Czy ty też masz wrażenie,jakby...Nikt się już tobą nie interesował?Uczucie takiej...samotności?-spytał się mnie Kiba,ale po chwili odwrócił głowę.-Przepraszam,ja tak tylko... -Nic nie szkodzi.-przerwałam mu.-I...Tak,czasami się tak czuję.Tak...Dziwnie. Spojrzałam na niego,i odwróciłam łeb.Przesiadywaliśmy jeszcze tak przez chwilę,patrząc na swoje odbicia w wodzie,a ja odruchowo oparłam głowę na nim... <Kiba,dokończ> |
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz