niedziela, 30 grudnia 2012

Od Ari

Był piękny słoneczny dzień.Biegałam po łące pełnej kwiatów.Mama była na polowaniu,a brat
(jak zawsze)podrywał dziewczyny.Położyłam się i oglądałam mrówki, które chodziły
po ziemi.Było cicho i spokojnie...Nagle Zwiadowcy ogłosili alarm głośnym wyciem dochodzący z
lasu obok łąki.Zdałam sobię sprawę że przecież mama jest na polowaniu a brat akurat przy
lesie!Szybko pobiegłam w tamtą stronę.Wołałam ich.
-Mamooo!!!-Flinnn!!!
Ale nikt nie odpowiadał.Byłam zagubiona, nie wiedziałam co zrobić.Ktoś chwycił mnie za łapę
i ciągnął w stronę ciemnego lasu.Gdy zobaczyłam brązowo-rudawą sierść wiedziałam że to była
mama.
Mam...-nie zdążyłam nic powiedzieć, bo zakryła mi usta lapą.
-Gdzie Flinn?-wyszeptałam najciszej jak mogłam.
-Idzie za nami.-Jej głos był pełen strachu.-Zostawię cię w tym ciemnym lesie, by wróg
cię nie znalazł.
-A co z wami?Moje oczy były pełne paniki.
-Ja z flinem będziemy walczyć.
-Ale...-nie powiedziałam do końca bo mnie uciszyła.
-Ciiiii!Już nic nie mów.I nie wychodź póki wszystko nie ustanie!-Jej głos był
cichy ale stanowczy.I tak czekałam,wszystko ustało.Zobaczyłam że mama i Flinn leżą martwi
na łące.Chciałam już płakać ale usłyszałam zblirzający się szelest.Zaczęłam uciekać.Ktoś zaczął mnie gonić.Biegłam
długo i choć już po kilku godzinach nie miałam już sił, nadal biegłam.Wtedy ukazał mi
się wodospad,a obok niego wilczyca.Spytała się jak się tu znalazłam.Opowiedziałam
jej wszystko,a ona powiedziała że przyjmie mnie do stada i oprowadzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz