Latałem.Obok mnie była moja cała rodzina którą z Emi straciliśmy.Nasza
matka,ojciec,siostra oraz jeszcze brat,którego tak szczerze nie pamiętałem bo
został zabity gdy ledwo utrzymywałem się na łapach.Ale wyobrażałem go sobie.Dla
mnie był Nigelem,szarym wilkiem z czarnymi skrzydłami.
Nagle wszystko
runęło.Nie było już nikogo.Spojrzałem w dół.Leżały tam ciała rodziców i
rodzeństwa oprócz Emi,która gdzieś znikła.
Zbudziłem się zalany
potem.Westchnąłem i wyszedłem niechętnie z jaskini.Skierowałem się w jakieś
mroczne i spustoszałe miejsce i tam usiadłem.Zobaczyłem jak Emi przechodziła i
podbiegła do mnie.
-Co się stało?
-Skąd wiesz,że coś się stało?
-Znam
cię zbyt długo.-zaśmiała się
-Koszmar o naszej rodzinie.Znowu.
-Znowu
widziałeś rodziców i rodzeństwo?
-Tak.
-Och...Dobra to do
zobaczenia.-poszła w swoją stronę
Zazdroszczę Emi.Nie znała za bardzo naszą
rodzinę ale starałem się jej ją opisywać.Szkoda że nie znała najstarszego z
naszego rodzeństwa.
Toczyłem kamyk i ze pełną wściekłością go wyrzuciłem.I
znowu zobaczyłem waderę.Ta,to była ta Shila.
<Shila a co ty tam
robisz?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz