Przechadzałem się po łące gdy nagle ujrzałem Emi.
- Cześć co robisz? -
zapytałem z ciekawością.
- Em.. yy... nic takiego.- odpowiedziała.-
Przejdziemy się?
- Oczywiście. -Odpowiedziałem.
I poszliśmy.
Spacerowaliśmy długo, aż nagle z krzaków dobiegło "mruczenie" dzikiego
kota.
- EMI! Odsuń się! - krzyknąłem.
Nagle z krzaków wyłoniła się
czarna jak smoła pantera. Rzuciła się na nas. Nie miałem problemu z
przegryzieniem jej tchawicy. Podobna napadła na mnie kilka dni temu.
-
Chodźmy gdzieś indziej, bo tu nie jest zbytnio bezpiecznie.-
powiedziałem.
Po chwili poczułem ból, wielki ból, bardzo wielki. Ot co.
Kolejna pantera wgryzła mi się w kark. Pokonałem ją i jeszcze 2 inny. Krwawiłem.
- Emi chodź idziemy! Nic mi nie jest. - uśmiechnąłem się krzywo.
<
Emi dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz