niedziela, 30 grudnia 2012

Od Skayres

I kolejny, wspaniały dzień. Słoneczko wpuściło już swe złociste promienie we wnętrze naszej jaskini. Ptaki zaczęły wesoło świergotać. Nie otwierając jeszcze oczu, wyciągnęłam łapę by przytulić się do mojego kochanego partnera. Jednak nie było go obok mnie. Wyciągnęłam więc łapę z drugiej strony...Pusto...Otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Rozejrzałam się po jaskini, ale Jamesa ani śladu.
- Hmm...Pewnie poszedł mi coś upolować na śniadanko. - powiedziałam sama do siebie. - Jak miło...
Wyszłam z jaskini. Nim się obejrzałam, stała przy mnie Natalie.
- Cześć Skay. - przywitała się.
- Hej.
- A widziałaś może Jamesa? - spytała.
- Nie, a co?
- Chciałam się go o coś spytać, ale nie ma go od wczoraj. 
- A co się chciałaś spytać?
- A nic...- powiedziała i ruszyła przed siebie.
- Bo zrobię się zazdrosna! - krzyknęłam ze śmiechem.
- Pa!
- Pa.
Trochę zaniepokojona poszłam w kierunku lasu. Nie powiem, że się nie martwiłam. Gdzie on mógł się podziać? A jeśli szlaja się z innymi waderami? Oh, Skayres, daj spokój! Przecież on Cię kocha! Szłam coraz dalej w las. Nagle na jednym zauważyłam kosmyk sierści. Przyjrzałam mu się nieco uważniej. Był bardzo podobny kolorystycznie do koloru sierści Jamesa. Teraz zaczęłam martwić się jeszcze bardziej.

<Niech ktoś dokończy>

1 komentarz: