Kleo jeszcze cały czas pachniała fiołkami.Zastanawiam się czy spodobały by się
jej perfumy fiołkowe.Spaliśmy w mojej jaskini a Kleo wtuliła się w moje
futerko.Ja nie spałem przez całą noc ,byłem zbyt zajęty myśleniem jak się dalej
potoczy.Gdzieś o piątej nad ranem wstałem żeby upolować coś do
jedzenia.
-Delgado?-spytała jeszcze pół-śpiąca Kleo.
-Tak?
-Gdzie
idziesz?
-Przynieść Ci śniadanie.-powiedziałem z uśmiechem.Kleo też się
uśmiechnęła przez sen.Wyszedłem z jaskini i od razu przede mną przebiegł
jeleń.
-Mam Cię!-krzyknąłem i skoczyłem na jelenia.Potem zaniosłem go do
jaskini gdzie Kleo już wstała.
-Szybko poszło.-powiedziała uśmiechając
się.
-No wiesz.Ma się to szczęście.-powiedziałem.Potem ją pocałowałem i
zaczęliśmy jeść.Cały wieczór spędziliśmy na hasaniu po łące.Kleo wyglądała tak
ładnie kiedy biegała ,a słońce prześwitywało jej futerko.Przypominała mi jedną
moją koleżankę z Hiszpanii,ale różniły się charakterem.Kleo była miła,troskliwa
a ona dbała tylko o urodę.Chciałbym żeby ta chwila nie miała
końca.
-Kleo?-spytałem.
-Hm?
-Pójdziemy na tamte wzgórze?
-No
jasne.-powiedziała i zaczęliśmy się ścigać.Trudno powiedzieć kto był pierwszy.Na
górze było dużo fiołków.Nazbierałęm kilka i wpiąłem jej we włosy.
-Wyglądasz
pięknie.-powiedziałem i pocałowałem ją.
<Kleo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz