Po spacerze Arsus zostawił mnie z masą myśli. W
obecnej sytuacji przebywał z chęcią tylko z Emi, a większość wilków nie lubiła
go, ze względu na zmieniony charakter. Moja wewnętrzna wrażliwość sprawiła, iż
mimo wszystko, nie mogłam tego tak zostawić i dołączyć do wilków, które starały
się go unikać. Przede wszystkim potrzebował towarzystwa i czułości. Z takimi
przemyśleniami poszłam nad jeziorko. Niedaleko, w cieniu drzew, owy wilk, który
tak zajmował moje myśli spokojnie spał. Cóż, może to nie był najlepszy sposób,
ale zmoczyłam futro w jeziorku, a następnie podeszłam do niego wytrzepując się.
Obudził się, wściekły.
- Co ty robisz?! – krzyknął. - Między innymi oddycham – odparłam beztrosko. Wyglądał jakby miał się na mnie rzucić. I pewnie zrobiłby to, gdybym nie należała do watahy. Po chwili zaczął się powoli uspakajać. Znowu się położył. - Dasz mi wreszcie spokój? – powiedział z wyrzutem - Nie – i się uśmiechnęłam. Odeszłam na pewną odległość i demonstracyjnie położyłam się. Odwrócił się do mnie tyłem. Dalej leżałam, obserwując niedaleko bawiącą się Emi. Uchwyciłam spojrzenie Arsusa – patrzył się na siostrę z czułością. Wpadłam wtedy na pomysł – może Emi to sposób dotarcia do jego dobrej strony? <Arsus?> |
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz