Gdy tak próbowałam robić,żeby oczy mi nie
łzawiły,zobaczyłam zamazanego Arsusa w oddalli (zamazanego bo przez łzy tak się
działo).Zaczęłam mrugać szybko oczami,żeby tylko nie zobaczył moich łez.Gdy już
je powstrzymałam popatrzałam na Arsusa,stał w jaskini i patrzał na mnie.Chyba
się trochę speszyłam,ale mimo to uśmiechnęlam się do niego.Chyba chce żebym
szła...Nagle zaczął iść w moja stronę.Spanikowałam lecz nie było tego po mnie
widać.Chciałam iść lecz nie mogłam.Moje nogi miały bunt,chyba ich władcą jest
serce... Gdy Arsus był koło mnie schyliłam głowię i smutno zapytałam:
-Niech zgadnę mam iść,prawda? <Arsus mam sobie iść?--> |
|
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz