Wszystko już było gotowe. Na parkiecie tańcoway wilki z naszej watahy i co chwila kto inny śpiewał. Ja właśnie skończłam i usiadłam z boku. Niedługo miał być pokaz fajerwerków, jednak wcale nie miałam na niego ochoty. Patrzyłam, jak wszyscy dookoła świetnie się bawią, a ja? Sama jak palec. Gdzie James? Czy coś mu się stało? Zobaczę go jeszcze? Odeszłam trochę dalej. Położyłam się i uroniłam kilka łez. Jak na złość, właśnie jedna z wader, Islay, śpiewała piosenkę o miłości, co jeszcze bardziej mnie przygnębiało.
- Co się stało? - usłyszałam troskliwy głos.
<Niech ktoś dokończy>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz