Muszę przyznać byłam wdzięczna basiorowi za to, że pokazał mi to piękne miejsce. Wszędzie tyle świeżych trupów i ta krew... Znalazłam wilka z najrzadszą grupą krwi, czyli 0-. Strzykawką pobrałam krew, tak jak poprzednio przelałam ją do fiolki i zawiesiłam na szyi. Wróciłam do ReZi'ego i ten oświadczył, że robi się późno, a z tym wiąże się możliwość, że ktoś nas zobaczy i zabije.
Po powrocie do jaskini zobaczyłam mamę, która coś robiła przy moim stole do alchemii.
- Cześć... Co robisz? - zapytałam.
- A... Postanowiłam zrobić Ci niespodziankę i trochę posprzątać. - powiedziała, gdy dałam jej rodzinnego całusa w policzek. Zajrzałam na stół i...
- Gdzie jest ta fiolka z srebrnym światełkiem? - zapytałam przerażona.
- Córciu przepraszam, mam nadzieję, że to nie było nic ważnego.
- Gdzie ona jest?
- Gdy sprzątałam ogonem przez przypadek ją zrzuciłam i to coś wyleciało z jaskini. Chciałam to załapać, ale było zbyt szybkie. - powiedziała.
- Żartujesz sobie tak?! - warknęłam.
- Jakim tonem ty do mnie mówisz? - upomniała mnie.
- Mamo! Nawet nie wiesz ile mnie kosztowało by ją zdobyć! - krzyczałam.
- Ją?
- To była gwiazda! Prawdziwa gwiazda z nieba! Poprosiłam Axl'a by mi pomógł!
- Co za problem? Poproś jeszcze raz.
- Ty nic nie rozumiesz! Sprowadzenie takiej gwiazdy wymaga wiele wysiłku psychicznego i fizycznego!
- Przepraszam bardzo. - powiedziała udając się ku wyjściu. - Idę na polowanie. Chcesz coś?
- Hm... Homara, ale całego i żywego. - odparłam. Tak jest zawsze... Najpierw się kłócimy, a potem jak gdyby nigdy nic rozmawiamy.
Postanowiłam przenieść mój stół do alchemii i resztę rzeczy do drugiej komory jaskini. Prowadzi do niej mały tunel, ale zawsze da się go poszerzyć.
Po długim czasie powiększania przejścia udało się! Wnętrze drugiej części jaskini wyglądało mniej więcej tak po zmianach, które w niej zaszły:
Klik
Pod szerszą ze ścian postawiłam mój stół i różne skrzynki. Na stole rozłożyłam fiolki, słoiki i inne potrzebne mi rzeczy jak np. stojaki na coś.
Fiolkę z krwią włożyłam właśnie do wspomnianego stojaka. Przyniosłam z głównej części jaskini mech na, którym śpię i położyłam go do kąta. Tam usnęłam.
~nazajutrz~
Obudziłam się dość późno. Pierwsze co zrobiłam to podbiegłam do mojego stojaka. Krew była w nienaruszonym stanie jednak ktoś tutaj był. Deska, którą zasłoniłam przejście była obalona. Natychmiast poszłam do rodziców, akurat zastałam tatę:
- Ty byłeś u mnie w pokoju? - zapytałam szybko.
- No tak... Chciałem zobaczyć co tam jest. Nie pamiętam tego pomieszczenia. - odparł.
- Okey... Jest homar? Mama powiedziała, że przyniesie.
- Jest, jest... Tam. - tata pokazał mi jedzonko i natychmiast się za nie zabrałam.
Po skończonym posiłku pobiegłam nad brzeg plaży biorąc ze sobą kilka słoików. Tak wskoczyłam z nimi do wody w poszukiwaniu Glaucus atlanticus. Kolejny "składnik" potrzebny do substancji dzięki, której będę wilkiem. Bez zmieniania się w człowieka. Zwierzątko, które potrzebuje wygląda tak:
Jest niezwykle piękne, a do substancji potrzebuje jego całego. Szkoda mi ich będzie zabijać, ale cóż... Szukając stworzonek ktoś przysiadł na brzegu plaży. Popłynęłam do tego kogoś i zobaczyłam ReZi'ego.
- ReZi. Co ty tu robisz? - zapytałam oschle.
- Leże nie widać? - odparł równym tonem. - A ty?
- Szukam czegoś. - powiedziałam wylewając wodę z słoików.
- Czego?
- Glaucus atlanticus. To takie małe niebieskie stworzonko.
- Dobra...
- Masz ochotę pomóc? Znowu... - zaśmiałam się lekko po chwili ciszy podczas, której czyściłam słoje.
- Może. Pokaż mi jak to wygląda.
- Na razie żadnego nie złapałam, ale zrobię jednego z lodu. - już po kilku sekundach w mojej łapce była lodowa figurka Glaucusa. - Muszę ich mieć minimalnie 200. Podejmiesz się wyzwania?
<ReZi?>