Chodziłam sama po watasze . Dlaczego sama ? Nie wiem . Anutrii tak jako
mało się odzywa ostatnio . Czasami się zastanawiam czy ten związek ma
sens ... Mam w głowie czarne myśli . Kocham go , ale ... właśnie ale .
Nie odzywa się ostatnio , a czy takie coś ma sens ? Nie wiem . Nie chcę
wiedzieć . Dobra , nie chcę już rozmyślać . Muszę gdzieś pójść . Poszłam
do jednego z lasów . Zaczaiłam się na łosia . Byłam głodna, więc trzeba
było coś zjeść . W końcu go dopadłam, omal bym nie wpadła do wodospadu ,
przy ostrym zakręcie . Usiadłam i zaczęłam się zajadać. Zajęło mi to
jakieś 10 minut . Najedzona zaczęłam dalej zwiedzać okolice . Sporo tu
terenu tej watahy . Nie da się wszystkiego w jeden dzień obejść.
Zwłaszcza mi . Ale się nie poddawałam , szłam dalej . Teraz weszłam nad
jezioro , pięknie tu było . I wcale nie cicho . Słychać było i
szczeniaki, i rozmowy między ich matkami . Stały tam też różne wadery,
basiory ... Porozmawiałam z kilkoma , ale po chwili poszłam dalej .
Powietrze było cudowne . Letni, rześki poranek . Zastanawiałam się gdzie
pójść, nie chciało mi się już być w tym miejscu . Wiem ... Idę nad
jezioro . Było przepiękne , znalazłam się nad takim :
Było przepięknie . Słonecznie , bez wiatru . Nie wiedziałam co mam tu
robić, żeby się nie nudzić . Postanowiłam sobie poskakać z kamienia na
kamień , które znajdowały się na tafli jeziora . Weszłam na pierwszy ,
ostrożnie przeskoczyłam na drugi . Musiałam się na tym skupić, żeby nie
spaść do wody . Chciałam dojść na drugi brzeg . Gdy byłam przy szóstym
kamieniu usłyszałam głos :
- Cześć .
- Cześć . - odpowiedziałam i wytrącona z równowagi wpadłam do wody .
Wilk zaczął się śmiać , a ja wypłynęłam na brzeg . Pomógł mi wyjść .
- No bardzo śmieszne . - powiedziałam lekko zawstydzona .
- Tak . Trzeba było widzieć swoją minę . - zaśmiał się .
- Co tu robisz ? Jesteś rannym ptaszkiem jak ja ? - zaśmiałam się .
< Ktoś dokończy , basior lub wadera , obojętnie , bo w opo pisałam ,,wilk'' >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz