poniedziałek, 6 maja 2013

Od Saphiry - CD historii Samanthy ''Co mam zrobić?''


Ostatnim czasem moje życie jest wprost cudowne! Dzieci są szczęśliwe, Effy zaczęła spotykać się ze znajomymi, Logan i ja mamy miłe chwile ^.^ Idealnie! Troszkę głupio się czuje, bo Nirvana właśnie straciła partnera, ale to nie znaczy, że mam teraz nosić żałobę. Energia wręcz ze mnie wychodzi!
Wstałam dość wcześnie glebę jeszcze okrywała poranna rosa. Zaczęłam chodzić po całych terenach, tam gdzie mnie nogi poniosły tam byłam. W końcu nad ślicznym jeziorkiem spotkałam Sam (dziwne, bo mamy takie same skróty imion. Tata często mówi mi Sam).
- Cześć. - powiedziałam.
- Cześć. - odparła. Trochę ją zdekoncentrowałam co było skutkiem, że wpadła do wody. - No bardzo śmieszne. - powiedziała lekko zawstydzona.
- Tak. Trzeba było widzieć swoją minę. - zaśmiałam się.
- Co tu robisz ? Jesteś rannym ptaszkiem jak ja ? - również zaśmiała się.
- Hm... Nie często, ale dzisiaj jakoś tak.
- Możesz wyjść z cienia? Nie widzę Cię i dziwnie mi tak... - odparła skrępowana.
- A no tak... - wyszłam zza drzew.
- Saphira! To ty? Dawno Cię nie widziałam... Właściwie na nowych terenach ani razu Cię nie widziałam.
- Ja Ciebie też Samantho. - odparłam i zrobiłyśmy takiego koleżeńskiego przytulasa. Nie jesteśmy jakimiś BFF, ale może kiedyś...
- A więc mówisz, że dzisiaj zachciało Ci się wcześnie wstać?
- Yhym... Moje życie jest cudowne więc postanowiłam czerpać z niego garściami, wiąże się to z wczesnym wstawaniem.
- No tak. To trochę dziwne... Słyszałam, że Twoja siostra rzuciła samca alfę, a ty jesteś szczęśliwa. - odparła.
- Sprawy Nirvany to jej sprawy. Ja nie zamierzam zaśmiecać sobie jej sprawami życia. Kocham ją, ale... No sprawy rodzinne. - zachichotałam.
- Spoko. Rozumiem.
- A co tam u Ciebie? Masz ochotę na poranny spacer? - uśmiechnęłam się.

<Samantha, dokończ =)>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz