Gdy się obudziłem zobaczyłem, że Carly nie ma w naszej jaskini. Zaniepokojony wyszedłem na zewnątrz. Pokręciłem się trochę po okolicy szukając Szarotki. Gdy wróciłem ona była już w jaskini.
- Gdzie byłaś?- zapytałem lekko zdziwiony
- U medyków...- powiedziała obracając się
- Ale czemu?- zapytałem znów
- Możemy się przejść?- spytała cicho
- Pewnie.. Ale powiedz... Czemu?- spytałem wychodząc z jaskini
- Dzisiaj rano...-zaczęła- Czułam się dość dziwnie... Miałam dziwne bóle i
w ogóle... Dlatego poszłam do medyków... I teraz okazuje się że,..
- Że co?- zapytałem
- Gratulacje tatuśku!- uśmiechnęłam się lekko do niego
Stanąłem jak wryty, zaczęło mi się kręcić w głowie. Carly popatrzyła się na mnie z troską
- Coś nie tak?
- N-Nie... Wszystko ok.
- Na pewno?
- Tak, dasz mi chwilkę?
- Tak...
Gdy tylko to powiedziała pobiegłem jak strzała. Nawet nie skończyła swojej wypowiedzi. Pobiegłem do lasu. Znalazłem tam polankę, na której zacząłem krzyczeć, skakać itp. Gdy ochłonąłem pobiegłem do jaskini Razjela. Brat jeszcze spał.
- Wstawaj śpiochu!- krzyknąłem
- Co?
- Jestem ojcem!- krzyknąłem, a on popatrzył na mnie nieprzytomnym wzrokiem
- Jesteś ojcem.- powiedział powoli- Jesteś ojcem, to znaczy że jestem wujkiem! Gratulacje braciszku!
Porozmawialiśmy jeszcze o tym i owym. Po czym wróciłem do jaskini. Czekała już tam na mnie.
- Cieszę się naprawdę.- odpowiedziałem na jej nieme pytanie- Tylko nurtuje mnie jedno pytanie...
- Jakie?- przerwała mi
- Czy będę dobrym tatą?
< Carly, CD? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz