Normalnie myślałem że nie wytrzymam... Próbowałem się powstrzymać... Powstrzymać przed zabiciem każdego kogo spotkam. Pierwszy raz w życiu wpadłem w taki szał. Po głowie latały mi różne myśli. Jedne chciały mnie uspokoić.. Inne wręcz przeciwnie. Sprawiały tylko że chciałem zabić. Patrzyłem na niego nie wytrzymując. Po kilku minutach jednak uspokoiłem się. Wiedziałem że po tym cyrku który odstawiłem, ona się nie zgodzi... Nie mam nawet po co pytać... Gdy szliśmy w stronę plaży, patrzyłem kątem oka na Nirvanę i Michaela. Szli śmiejąc się, rozmawiając... A ja co?? Idę cicho, jakbym był w innym świecie... Dopiero po kilku minutach zdałem sobie sprawę z tego że jesteśmy już na plaży. Michael poszedł coś sprawdzić, Nirvana położyła się na piasku, a ja wszedłem do wody. Wykorzystałem moc odziedziczoną po ojcu. Zmieniłem się w tygrysa gdy byłem pod wodą. Wyszedłem z wody i otrzepałem się. Nirvana spojrzała na mnie nieco zdziwiona. Podszedłem i położyłem się na piasku obok niej. Dopiero teraz zmieniłem się w wilka.
Spojrzałem na nią.
-Nirvana... Sorki za tamto...-powiedziałem.
Uśmiechnęła się lekko.
-To... Zgodziłabyś się na ten wspólny wieczór?-zapytałem.
W tym momencie z krzaków koło nas wyszedł Michael. Gdy tylko nas zobaczył, spojrzał na mnie lekko wnerwiony. Ja jednak nadal patrzyłem na Nirvanę.
<<Nirvana?>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz